Wczoraj wmurowano kamień węgielny na budowie bloku w Elektrowni Kozienice. To dobry znak ,ale też przyczynek żeby popatrzeć na wszystkie wróżby, znaki i zaklęcia energetyczne w 2012.
Samo wróżbiarstwo prawdopodobnie narodziło się w starożytnej Mezopotamii. Ponad 4 tys. lat temu , zaklęcia i praktyki zostały spisane w specjalnych kodeksach, a same rytuały pełniły szczególna rolę w codziennym życiu. Babilończycy nie do końca rozróżniali tak jak dziś religie i zaklęcia i praktycznie każda modlitwa odnosiła się do (jakiegoś) boga, ale związana była też z rytuałem – dobrej albo złej magii. Ta druga była zakazana oficjalnie kodeksem Hammurabiego (wiec nie zachowały się dokładnie informacje pisane o ich metodach). Natomiast wiele wiemy o dobrych praktykach – zapewnianiu opieki dobrych duchów, odczynianiu klątw, odganianiu złych demonów czy wreszcie czystym wróżeniu i przewidywaniu przyszłych zdarzeń. Tak w Babilonii oficjalnie narodziła się hepatoskopia – wróżenie z wątroby zwierząt ofiarnych , która była podstawowym narzędziem pracy magów. Dopiero potem uzupełniona o elementy wróżenia ze snów, a następnie już prawie „konwencjonalną” astrologię. Niestety poza powierzchowną znajomością kilku rytuałów, prawdziwe sekrety magii babilońskiej są ukryte gdzieś głęboko albo może kultywowane w tajemniczych sektach, a mogły by nam teraz wiele pomóc w odczytaniu przyszłości polskiej energetyki.
Rok 2012 zapowiadał się pogodnie. Jeszcze na początku czytając optymistyczne artykuły o planowanych inwestycjach albo analizując fajną mapkę w CIRE – widać było mnóstwo piktogramów potencjalnych inwestycji w węgiel, gaz i atom. Uzupełniając o rosnące dynamicznie farmy wiatrowe i potencjalne zastosowanie fotowoltaiki i morskiego wiatru, wydawało się, że wchodzimy na prostą drogę szybkich decyzji inwestorskich. Nawet pierwsza połowa 2012 szła pięknie, choć pewnie jeśli by zanalizować jakąś ofiarną wątrobę to specjalista odczytał by niepokojące znaki. Na wierzchu wyglądało bez kłopotów – pierwsze wielkie przetargi rozstrzygnięte (pomimo protestów), ciągłe stabilne deklaracje rządowe o konieczności inwestycji, mobilizacja firm i inżynierów. Coś nagle stało się w wakacje, jakaś złowieszcza klątwa lub działalność ciemnych magów pogmatwały sprawę straszliwie. Nagle największa inwestycja w Opolu została zatrzymana przez podważenie decyzji środowiskowej (do dziś nie wiadomo co z nią będzie). Za chwilę największe firmy budowlane (i podstawowi inwestorzy) pokazali swoje kwartalne wyniki i gigantyczne straty na budowie autostrad i stadionów – co rzuciło je w stan upadłości lub skrajnie rozpaczliwych negocjacji z bankami i wierzycielami. Zawirowania mają ciąg dalszy, a wielka niewiadoma co do producenta kotłów RAFAKO i kluczowej firmy w układance inwestorskiej trwają do dziś. Zachwiał się program budowy elektrowni jądrowej – już niewielu pamięta optymistyczne harmonogramy i cele na 2012, teraz wszystko wrzucone do worka „czekamy” i na razie pracujemy nad nowymi analizami ofert, a właściwie wstępnych deklaracji. W dziedzinie gazu – na razie dzielnie kopiemy i czekamy na wyniki pierwszych łupkowych odwiertów, ale na krótką metę nie zwiększa to mocy zainstalowanej. Na dodatek całkowicie rozsypała się podstawa finansowania energetyki odnawialnej z uwagi na nową ustawę (Trójpak Energetyczny) – po optymistycznych deklaracjach że zostanie wprowadzona, na dziś pojawiają się tylko kolejne daty (już coraz bardziej głęboko w 2013) i wiadomo tylko jedno – na razie nikt w nic nie inwestuje. O potencjalnych zawirowaniach w gabinetach politycznych nie wspominając bo to kolejna płaszczyzna niepewności i czekania. Wydaje się jakby na całą energetykę położono jakąś klątwę albo złą wróżbę – gdzie wszystko się odwleka albo ulega zapomnieniu. Magiczne znaki i rytuały uspokajają, że wszystko jest w porządku – w związku z częściowym kryzysem zapotrzebowanie na energię lekko spada, a co za tym idzie ceny na giełdzie energii są mocno niskie i w żadnym razie nie zachęcają do inwestowania. Raczej wszystkie firmy konsultingowe zaczynają się prześcigać w rekomendacji „sprzedaj” co do akcji firm energetycznych co tylko zachęca, żeby zaciskać pasa i patrzeć niepewnie w przyszłość.
Na tym tle – budowa w Kozienicach to jedyny pozytywny sygnał. Pomimo wielkich niepewności co do kondycji inwestora, problemów prawnych i bankowych – budowa rusza. Na pewno trochę zwolni w zimę, ale pierwsza łopata jest wbita. Aż kusi żeby zastosować pradawne wróżby i przy okazji uroczystej kolacji popatrzeć trochę na wątrobę – pójdzie w dobrym kierunku czy nie. Babilończycy by wiedzieli, my niestety tylko zdani jesteśmy na czekanie.