Zapraszam na wpisy dotyczące kolejno energetyki odnawialnej, węglowej, jądrowej i gazowej. W każdym z nich rozprawię się z typowymi argumentami lobbystycznymi lub naszymi podświadomymi wyobrażeniami, które mogą być tylko częściowo prawdziwe, a może zupełnie błędne. Oczywiście łatwo jest przedstawiać kontrargumenty przeciwników, ale żeby sobie utrudnić, w każdym przypadku cytowane dane lub wykresy pochodzą z materiałów lub stron internetowych popierających gorących zwolenników danej technologii, organizacji branżowych, itp. Zapraszam…

Dziś odcinek 4, ostatni już cyklu- 7 mitów energetyki gazowej.

MIT 1- Gaz wygrywa jeśli OZE wypiera węgiel.

Wydawałoby się, że kiedy węgiel przegrywa przyszłość należy bezdyskusyjnie do gazu. I znowu i tak i nie. Okazuje się, że jest to ściśle związane z ceną surowca i krajowymi zasobami. Dwie zupełnie inne drogi – Niemcy i USA. U naszego zachodniego sąsiada, nowa polityka energetyczna i wycofywanie energetyki jądrowej, a wprowadzanie OZE, paradoksalnie odbija się to też negatywnie dla gazu. Przy preferencjach (FiT) dla energetyki odnawialnej, nadmiar energetyki konwencjonalnej na giełdzie, preferuje dostawców z najniższym kosztem – a więc węgiel brunatny. Gaz jest wypychany i używany w okresach szczytowych.

Zmiany w produkcji energii elektrycznej w różnych segmentach w Niemczech w2014. 2015 wygląda jak na razie analogicznie – traci energetyka jądrowa, gaz i węgiel kamienny, węgiel brunatny trzyma się w miarę równo, zyskuje OZE.

A tu zupełnie inny układ u naszych sąsiadów zza oceanu (USA). Rewolucja łupkowa obniżyła znacznie ceny gazu, wobec czego wszystkie nowe elektrownie to układy gazowo-parowe. Nowa polityka Obamy wprowadza też i źródła odnawialne, ale nie tak intensywnie jak w Europie. Traci główne węgiel.

To też i ciekawy dylemat dla Polski – czy istnieje „trzecia droga”? Nie mamy ani taniego własnego gazu ani odpowiednich gór pieniędzy na wspomaganie OZE, za to mamy kupę węgla, który i tak trzeba częściowo wycofać z uwagi na ograniczenia polityki klimatycznej . Inni mają łatwiej.

MIT 2 – Energetyka gazowa rozwiąże problem z CO2.

Zależy gdzie i zależy jak. Spalanie gazu też powoduje emisję CO2, a jeśli rośnie światowe zapotrzebowanie na energię to i spalać trzeba więcej. Globalny problem z CO2 spowodowany jest przede wszystkim gwałtownym wzrostem emisji z krajów azjatyckich i rozwijających się. Emisja europejska (w samej energetyce), spada i coraz bardziej zbliża się do 10 % światowej. Nawet silne ograniczenia w Europie nie pomogą przy ciągłej dominacji tendencji wzrostowej w Chinach, Azji i Afryce. O ile w Chinach jeszcze mówi się przynajmniej o zastopowaniu wzrostu i użyciu energii jądrowej to reszta krajów rozwijających dalej będzie zwiększać spalanie węgla i gazu. Globalnie wiec słabo.

Gaz w wariancie polskiego, przyszłego energy-mix ma za zadanie stopniowe zastępowanie węgla (aby razem z OZE pozwolić na osiągnięcie limitów emisji z pozwoleniami krajowymi – więc tu lokalnie problem CO2 da się rozwiązać). Warianty właśnie ogłoszonej wersji 0.6 „Polityki energetycznej do 2050” w wersji optymistycznej (tzw. wariant referencyjny) trzymają węgiel mocno, ale już kiedy zakładają wysokie ceny uprawnień do emisji, zamieniają czarne i brązowe (węgiel) na żółte (gaz). Taki wariant – gazowy – jest też pokazywany w dodatkowych dokumentach jako spełniający wymagania KE i ostatnich regulacji UE.

MIT 3- Nie ma problemów z gazem, zawsze można go kupić.

Jeśli wariant gazowy to powstaje pytanie skąd ten gaz wziąć i na dodatek niebagatelne jego ilości. Dziś w Polsce konsumujemy rocznie (przemysł, energetyka i odbiorcy indywidualni) ok. 16 mld m3 gazu rocznie. Jedna czwarta tego to nasze krajowe wydobycie a pozostałe 75% to import, z czego 80% importy to dostawy z Rosji (dominująca pozycja w reszcie importu to Niemcy, więc też w większości gaz realnie rosyjski, ale dostarczany w wolnym handlu z „drugiej strony”). Wprowadzanie energetyki gazowej znacząco zwiększy zapotrzebowanie na ten surowiec. Reguła jest w miarę prosta 1000 MW mocy w elektrowni gazowej to około 1 mld m3 zużycia gazu rocznie (tu oczywiście będą pewne wahania w zależności od konstrukcji bloku energetycznego, udziału ciepłownictwa, sprawności, a przede wszystkim rocznej produkcji energii – wykorzystania mocy). W chwili obecnej mamy planowane 5 000 MW do wybudowania (w realnej budowie mniej niż 1000 MW), ale jeśli mamy dojść do celów w 2030 i dalej, to widać olbrzymie ilości gazowych MW. To też i … podwojenie zużycia gazu w Polsce (lekko licząc) i rozwiązanie problemów – większego: skąd brać ten gaz i mniejszego: jak rozbudować niezbędne systemy przesyłowe? Ten drugi to tylko pieniądze choć niebagatelne – USA w boomie łupkowym wydawało w 2008-2011 na rozbudowanie sieci przesyłowej gazu 8-12 mld $ rocznie (oczywiście inna skala kraju). Pierwszy problem jest natomiast trudniejszy – jak pogodzić kwestię bezpieczeństwa dostaw i ekonomiki całej gospodarki (mld m3 i mld PLN w imporcie). Dlatego też przy rysowaniu wariantu gazowego rozwoju polskiej energetyki najważniejsze będą pytania o kolejne rysunki: jaka będzie struktura importu , jak mają wyglądać techniczne połączenia (rurociągi) żeby ten gaz dostarczyć i dobre wyliczenia – ile będziemy za to płacić (od tych danych zawsze się ucieka).

MIT 4- Mamy łupki i wielkie możliwości.

Jak jest z gazem łupkowym, każdy widzi, wiec można krótko. Po okresie niesłychanego entuzjazmu, hurraoptymistycznych oczekiwań i drogi na skróty w rozwiązywaniu polityki energetycznej, wyniki pilotowych odwiertów rozczarowują. Inwestorzy zagraniczni wycofują się, a liczba wszystkich wierceń łupkowych to 55. Coraz ciszej w mediach i planach energetycznych, nie mamy szans na powtórkę boomu łukowego USA.

MIT 5- Przecież zawsze jest biogaz (tylko, że to OZE).

Może więc biogaz. Niekiedy podczas dyskusji wrzucany jest do jednego worka z gazem naturalnym i energetyka gazową. Niestety poza sama końcówką w nazwie, w technicznym wykorzystaniu gazu naturalnego i biogazu są wielkie różnice (ten drugi to produkt fermentacji odpadów roślinnych i zwierzęcych, a także pozostałości z oczyszczalni, ma inny skład i kaloryczność, nie może być wprowadzany do sieci, a raczej od razu spalany w instalacjach biogazowni, nie mówić już o skali instalacji) – więc biogazownia to nie energetyka gazowa, ale OZE i to takie właśnie rozproszone. Nie dość, że biogazem nie da się zasilić odległych wielkich bloków to sama skala przemysłu może być widoczna, ale nie dominująca. Był kiedyś taki plan – biogazownia w każdej polskiej gminie (2,5 tys. gmin i prognozowane 2000 MW w mocach). Z realizacją wyszło jak zwykle, biogazowni jest 55 a ich moc to niespełna 200 MW. Dla porównania w Niemczech, gdzie to wszystko jest bardzo rozwinięte jest ok. 10 tys. biogazowni i ok 5500 MW mocy zainstalowanej (można zobaczyć gdzie możemy dojść, nasz ogólny potencjał energetyczny do Niemiec tak mniej więcej jest 1:4). Mapę istniejących i planowanych (planowanych dużo, dużo więcej) można znaleźć tutaj, wiec na pewno pomoże dla systemu ale go nie zmieni.

MIT 6- Najtańsza możliwość to inwestycje w nowe źródła.

Znowu jak zawsze trzeba przeanalizować również kwestie finansowe i tu całkowite koszty produkcji w elektrowniach gazowych nie wypadają najlepiej. Wszystko oczywiście zależy od ceny paliwa (gaz to prawie w 80% składnika kosztów produkowanej energii) więc reguła jest prosta – tani gaz, najtańsza energia, gaz drogi – energia też. Geograficznie można to czytać w ten sposób, że w USA, konkurencyjna i nawet sama ceną wypiera węgiel (bo tani jest lokalny gaz łupkowy), w Niemczech (i Polska jeszcze bardziej) na razie energia „gazowa” jest dużo droższa. W Niemczech, jak widać poniżej, koszt ponad węglem brunatnym i nawet ponad węglem kamiennym, wobec tego paradoksem nowego rynku jest to, że technicznie doskonałe i wysokosprawne, nowe elektrownie gazowe stoją, a pracują węglowe, które wygrały cenami na giełdzie. Gwoli prawdy trzeba oddać gazowym źródłom, że mają zdecydowanie najtańszy koszt inwestycyjny i szybki czas budowy, więc zdanie wprowadzające 6 mitu można przekształcić w ten sposób, że „najtańsza i najszybsza możliwość wprowadzania mocy jeśli nie ma energii”, ale z całkowitym kosztem musimy poczekać, bo mimo wszystko gaz dla Polski będzie cały czas stosunkowo drogi.

Oczywiście koszt to nie wszystko, bo rentowność operacji elektrowni zależy od przychodów – czyli ile energii można sprzedać i po jakiej cenie. W Niemczech energii konwencjonalnej wciąż jest za dużo – więc konkuruje na giełdzie i cena zjeżdża do ceny krańcowej – z najtańszych bloków. Ale giełda energii jest sprawiedliwa – w momencie braków energii oddaje wszystko producentom z nawiązką. Ceny szybują niemiłosiernie w górę i wówczas elektrownie gazowe mogłyby grać na wysokich cenach w szczycie, dostarczając moc interwencyjną. Na razie nawet w warunkach naszego sierpniowego quasi kryzysu, jeszcze za mało takich godzin, ale hipotetycznie jeśli by całkowicie rozregulować system i mieć duże braki w generacji, to moc szczytowa wzrośnie kilka razy i wówczas właśnie energetyka gazowa z krótkim czasem rozruchu (jeśli np. turbiny gazowe ) mogłaby się ekonomicznie znaleźć. Też i same bloki gazowo-parowe, jeśli ogólny poziom cen energii poszedłby w górę. Na razie w Polsce początek, ale może właśnie przyszłościowa kombinacja spadających cen nośników energii (gazu) i wzrost cen energii na giełdzie w szczycie (z uwagi na niedobory generacji) odwróci rentowność. Na razie sytuacja jest na minusie (wszystkie polskie bloki pracujące i te mające zaraz być uruchomione, bo w budowie), ale w kolejnych latach może się poprawi. Trzeba pamiętać też, że każdy wzrost cen pozwoleń CO2 uderza w węgiel dwa razy mocniej, więc jak już będą kosztować 50 a może 80 Euro/t CO2 to gazowa górą.

MIT 7- Ceny gazu będą spadać.
Trudno powiedzieć. Teoretycznie obecne trendy surowcowe wskazują, że idą długie czasy niskich cen. Ropa tanieje i nie wygląda na to, żeby się odbiła, notując historyczne minima, a to nie koniec. Węgiel jak wiadomo jest już na dnie, ale zaraz przebije sam siebie idąc jeszcze niżej. Tak samo może być z gazem – tanieje, ale w wielkich dostawach to nie jest takie proste. Owszem, generalnie można kupić taniej gaz na rynku spotowym (szczególnie Europa zachodnia), z czego korzystać będą coraz więcej konkurenci PGNiG, rozpychając się trochę na zliberalizowanym rynku. Formuły dostaw długoterminowych (PGNiG) oparte są na długoterminowym i spokojnym dostosowaniu cen (a więc ceny gazu spadały wolniej) i powiazaniu (w kontrakcie dostaw z Rosji) z ceną ropy. Nikt nie zna dokładnie formuł (tajemnice handlowe), ale można oceniać, że teraz gaz będzie spadał szybciej, bo i cena ropy dołuje. Z drugiej strony kontrakt tzw., katarski daje gaz LNG, ale na pewno o wyższej cenie niż z Rosji dziś. Przyszłe zmiany to jak wróżenie z fusów – wydaje się, że będzie spadać, ale Polska odczuje to na końcu. Słabe możliwości transferu gazu z innych kierunków niż wschodni (bo tylko ok. max 4 mld m3) na dziś nie pomoże za bardzo jeśli zwiększalibyśmy globalnie zużycie (budując dużo elektrowni gazowych). Gazoport najpierw trzeba skończyć i potem dokładnie zobaczyć co i za ile można sprowadzać – na razie jest ok. 1,5 mld m3 niewątpliwie drożej, a zostało 3,5 mld w potencjalnej przepustowości Świnoujścia, ale na razie to i tak hipotetyczne rozważania, bo z inżynierskiego punkty widzenia poczekajmy na jego finalne uruchomienie. Teoretycznie są wielkie nadzieje na eksport skroplonego gazu z USA, ale warto pamiętać o tym, że LNG zawsze będzie droższy od naturalnego (o to skroplenie), a dostawcy nie są bynajmniej Świętymi Mikołajami, którzy rozdają prezenty, a twardymi graczami, którzy bardzo dobrze znają nasze realia. Zawsze dostaniemy tylko tyle ile zakłada nasza alternatywa w negocjacjach.

W ogóle zachowanie cenowe gazu jest czymś na kształt gigantycznej loterii lub wielkiego rollercoastera w parku rozrywki. Ciekawe informacje można znaleźć tutaj – widać, że w 2009 roku urwało się silne powiązanie ze sobą cen ropy i gazu- historycznie te dwie ceny były ze sobą bardzo silnie skorelowane – bo zwykle wydobycie ropy to i gdzieś niedaleko był i gaz). Wprowadzenie szeroko technologii łupkowych zupełnie zmieniło ten obraz, ale pomimo przewidywań, które prognozowały, że jednak nie da się niżej i łupki są nieopłacalne ceny zachowują się jakoś inaczej- dalej spadają, a do trendu spadkowego przyłączyła się i ropa naftowa (przyczynami są spowolnienie gospodarcze jak również rosnące wydobycie ropy – właściwie na całym świecie). Ropa więc nurkuje mając historyczne minima, a gaz jeśli jest długoterminowo powiązany z nią (np. w kontraktach zakupowych PGNiG) idzie w dół dalej, a w USA też trzyma się nisko, mimo przewidywań, że taniej już nie można.

W energetyce jednak, trendy cenowe należy obserwować w cyklach dziesięcioletnich. Przy długoterminowych zmianach sektora energetycznego o przestawianiu się na gaz, należy też liczyć się z huśtawkami czy też rollercoasterami nastrojów – czasami (lata lub dekady) będzie tanio i spokojnie, a potem przyjdzie nagły wjazd i pik – kiedy cała energetyka gazowa stanie się nieopłacalna. Tak było już kilkakrotnie kiedyś tak prawdopodobnie będzie też w przyszłości.

2 komentarze do “7 mitów ENERGETYKI GAZOWEJ”

  1. Witam,

    warto wrócić co jakiś czas do ciekawych artykołów sprzed kilku lat i skonfrontować je z rzeczywistością. Ja osobiscie wierzylem 2 lata temu ze w 2017 bedziemy mieć więcej odpowiedzi niż pytań… jakże się myliłem. Prywatnie ciągle czekam aż Fortum zdecyduje sie co z CCGT we Wrocławiu, ale wyrok chyba został przełożony na 2020. Pozdrawiam.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *