Akwizycje firm są modne. Szczególnie rynek IT to niekończąca się historia przejęć, fuzji, wykupów i transakcji kapitałowych, a następnie zmian nazw, przekształceń i odwróceń. Akwizycje stały się podstawą dla wzrostu gigantów (Oracle światowo i Asseco na polskim rynku), bywały też tragedią firmowo-kapitałową (AOL-Time Werner) pokazując, że ładne wykresy i oceny na początku nie przekładają się na sukces jeśli kultura organizacyjna i prawdziwe cele biznesowe łączących się partnerów lub przejmowanych organizacji są diametralnie odmienne. Realne oceny wskazują na to, że co najmniej jedna czwarta potencjalnych fuzji w ogóle nie dochodzi do skutku pozostawiając głębokie ślady i zniszczenia, jedna trzecia to katastrofy, a jedynie gdzieś koło jednej piątej można uznać na pewno za sukces.
Kilka dni temu rynkiem zatrząsnęła wiadomość o wezwaniu Asseco na Sygnity, to nie tylko największe historyczne przejecie na rynku IT w Polsce, ale i utrzymane było tak doskonale w tajemnicy, iż nikt (pewnie poza wąziutka grupa wtajemniczonych) nie wiedział nic do ostatniej chwili. Szokujący był też fakt, że próba przejęcia jest „wroga” – bez porozumienia z obecnym zarządem Sygnity, teoretycznie bez jakichkolwiek konsultacji z większymi właścicielami i oparta jedynie na czystych kalkulacjach finansowych, że przy cenie wezwania (21 PLN za akcje) rozproszony akcjonariat Sygnity (tu tylko ok ¼ jest w większych rękach funduszy i dużych właścicieli) przystanie na tę okazję zmęczony kilkuletnimi ostatnio perturbacjami spółki.
Trudno nie patrzeć na wydarzenia i nie oceniać komu przyniesie to największą korzyść …. w chwili obecnej i na pewno w horyzoncie krótkoterminowym – największą dla konkurentów Sygnity. Spółka finansowo wychodziła na prostą z bardzo dużych tarapatów i miała strategię (choć można z nią polemizować) dalszego budowania wartości. W tym przygotowaniu do skoku, zaraz po opublikowaniu dorocznych raportów ma zostać przejęta przez konkurenta, co zawsze powoduje … zatrzymanie jakiegokolwiek działania i rozwoju. Potrafię wczuć się wewnętrznie w Sygnity i prawdopodobnie tak jak i ta firma , teraz tylko bym czekał, czy wezwanie się powiedzie i co będzie dalej. Najbliższy miesiąc lub dwa, to końcowe decyzje biznesowe (zliczanie kupionych akcji, zgoda UOKiK na przejecie) ale to nie koniec. W optymistycznym wariancie (fuzja) rozpoczyna się okres integracji – książkowo pół roku w realnym świecie minimum 12-18 miesięcy, w pesymistycznym (brak fuzji) wszystko wraca do punktu wyjścia, a firma ma dwa miesiące operacyjnie do tyłu i zdemotywowany personel. Na dodatek integracyjnie zadanie jest niesłychanie trudne nawet uwzględniając doświadczenie Asseco, które wchłonęło już tyle spółek. Obecna fuzja jest bowiem niewątpliwie korzystana rynkowo (eliminacja konkurencji na rynku polskim) słabiej kompetencyjnie i produktowo. Sygnity odzyskiwało wiatr w żagle w sektorze „public”, coraz mocniej podgryzając pozycję obecnego hipotetycznego inwestora, więc przejęcie ułatwi pole do manewru w przetargach tupu ZUS, RUM i wielkie zamierzenia polskiej cyfryzacji. Natomiast produktowo – to te same zespoły sprzedażowe, produktowe i wdrożeniowe, więc nie ma co ukrywać, że po fuzji coś, gdzieś trzeba będzie mocno zredukować i zwykle decyduje o tym kupujący. Jedyne pewne obszary poza „corem” Asseco to sektor utilities, gdzie Sygnity w postaci zintegrowanego w siebie dawnego Winuela jest jednym z głównych graczy (co jako konkurent zawsze obserwujemy z uwagą i życzliwym zainteresowaniem). Patrząc dokładnie – tu też jest problem, bo poza systemami centralnego rynku energii (Sygnity), mało jest rozwiązań bez pokrycia u obu potencjalnych partnerów – a jednym z największych produktów (i kontraktów w utilities) jest billing – wiec znowu na koniec ktoś integrujący stanie przed zadaniem jak z sumowania dwóch jedynek zrobić dwa dochodowo, a najwyżej 1,5 kosztowo.
Oczywiście perturbacje cieszą konkurencję (nas też), ale tak naprawdę wolałbym konkurencje bardziej techniczną, produktową, jakościową i kosztową. Współczuje osobom, które będą zdenerwowane brakiem pewności co do przyszłości i strategii działania, jak i osobom, którym przyjdzie integrować wszystko do kupy, bo zadanie jak wspomniałem – naprawdę niełatwe. Konkurencja będzie atakowała wszystkie martwe i chwilowo nieobstawione pola, a problemy wewnętrzne przez długi czas będą odwracały uwagę od strategicznych kierunków rozwoju produktów i dostaw. Nie jestem pewien co do tego, że zostaną utrzymane obecne terminy i milestony w najważniejszych kontraktach, a produkty przez dłuższy czas nie będą właściwie rozwijane co przyniesie zamęt w głowie najważniejszym klientom. Trzymam jednak kciuki żeby wszystko wróciło na ustalone tory bo paradoksalnie … właśnie mocni konkurenci są źródłem motywacji i dążenia do ulepszania produktów. Nie sztuka przejmować rynek, jeśli ktoś sam cofa się lub jest pod biznesowym obstrzałem, a przynajmniej nie jest to tak inspirujące jak zaoferowanie czegoś lepszego funkcjonalnie i tańszego co zostanie nagrodzone kontraktem. Dlatego wszyscy będą obserwować nadchodzące miesiące tej fuzji z uwagą, aczkolwiek na dzień dzisiejszy w operacji matematycznej sumowania Asseco (4) i Sygnity (1) oceniam wynik na 4,25.