„Nana korobi yao ki”, to zacytowane przez ze mnie, prawdopodobnie z błędem ortograficznym, powiedzenie japońskie – jeśli upadniesz siedem razy powstań po raz ósmy. Japończycy wiedzą co mówią i stosują to często – izolowany i pozbawiany istotnych bogactw naturalnych kraj, za to z deficytem ziem uprawnych i aż nadmiarem możliwych kataklizmów naturalnych – tsunami, powodzie, tajfuny i trąby powietrzne oraz silne trzęsienia ziemi są tam na porządku dziennym. Pomimo tego –Japonia to jedna z największych gospodarek świata , a kolejne ciosy natury i problemy, przyjmowane są z fatalistyczna mocą, że i tak trzeba się podnieść i robić swoje.
W Polsce, przejmujemy się bardziej i czasami brakuje nam uporu i determinacji. Szczególnie istotne w budowie nowych bloków energetycznych – tu droga jest kreta, wyboista i zawsze dłuższa niż ktokolwiek miał wymarzyć. Sąd Administracyjny (Naczelny) przyniósł rozstrzygnięcie w sporze – oczywiście w sposób sądowy – zawrócił wniosek do pierwszej instancji. Prawnicy się cieszą , inżynierowie czytają zdania po kilka razy, dalej nie rozumiejąc czy to znaczy, że można budować czy też nie. Opole wystartowało w roku 2009 (a planowane było jeszcze w latach 90-tych) – a mamy właśnie powoli końcówkę 2012. Sławetne decyzja środowiskowa była blokowana i zawracana przez organizacje ekologiczne i jej prawnicze ramie firmę ClientEarth razy co najmniej 7 – i chyba szykuje się kolejna batalia, znów na szczeblu sadu okręgowego. Dobry artykuł który polecam na Cire http://www.cire.pl/item,66233,1.html?utm_source=newsletter&utm_campaign=newsletter&utm_medium=link pokazuje wszystkie aspekty walki, uporu, błędów i zaniechań wszystkich stron. Ważne jest jedno – dalej robić swoje. Pozwolenie środowiskowe Opola jest na pewno do obronienia, aczkolwiek należy uważać na linie ataku. W sprawie CCS jest moim zdaniem absurdalna (tu należy pisać obłe rozporządzenia i uruchamiać wykształconych w formułach facetów z teczką) natomiast w potencjalnym zagrożeniu problemów z rtęcią jest już gorzej. Warto popatrzeć na amerykańskie ustawy i regulacje (Clean Air Act i tzw. Mercury Law już w 2005) i jak najszybciej przygotować się technicznie, legislacyjnie i organizacyjnie do uporządkowania spraw związanych z emisją metali ciężkich z elektrowni cieplnych. Obecne działanie Client Earth jest mordercze dla polskiego programu energetycznego, jak widać z ostatnich wypowiedzi cierpliwość stracił też Minister Skarbu, ale bardziej słuszna droga jest chyba japońska – robić swoje, poprawiać ustawy i regulacje … i powstać po raz kolejny.
Czy wiadomo cokolwiek o pozwoleniu środowiskowym dla Kozienic? Jeżeli przeszło Enei, to dlaczego nie udało się PGE?