Minęło Święto Niepodległości co zawsze prowadzi do refleksji na temat naszego kraju, historii, zwyczajów i kultury. Jakby nie patrzeć  tu wszystko jakoś inaczej niż gdzie indziej.

Może przyczyną jest wyjątkowe – środkowe położenie Polski . Według niektórych wyliczeń geograficzny środek Europy leży w Suchowoli koło Białegostoku, ostatnio jednak niektóre nowsze pomiary wskazują na punkt koło Wilna na Litwie. Do posiadania środka kontynentu aspirują jeszcze kolejne 6  państw lezących naokoło Polski, tak wiec jeśli by używać średniej to pewnie wygrywamy. Samo to łączone z analizą geograficzną już determinuje pewne zdarzenia – jakby nie patrzeć wszędzie w Polsce jest płasko i równo, tylko na dole mocne ograniczenie górami a przez środek przecięcie jedną większą rzeką. Poprzez analogię do wielopokojowego mieszkania można powiedzieć że leżymy w pokoju środkowym, płaskim i przechodnim. Każdy kto mieszkał w takim pokoju wie, ze wiąże się to z częsta obecnością gości, czego też i doświadczyła nasza historia, bo poza czasem Jagiellonów, większość sąsiadów przychodziła lub przechodziła skwapliwie bez pukania, i zwykle myliła pokój z przedpokojem bo zostawiała na dłużej płaszcz i buty. Z tego też powodu mamy jedne z większych światowych możliwości wyboru Dnia Niepodległości lub dowolnego święta pamięci narodowej, właściwie w każdym miesiącu w roku.

Patrząc przez pryzmat polskiego wkładu w świtowe kulinaria i tańce – tu można zauważyć z kolei ciekawą osobliwość, że większość odległych stron zna nas z barszczu (ukraińskiego) albo ze skocznej polki (czeskiej). To znak silnej absorbcji przez nas niektórych możliwości eksportowych. Dodatkowo w USA na półkach supermarketu zawsze można znaleźć polskie akcenty jak woda Polish Spring (tylko nazwa potoku) i ogórki (Polish Pickles) – co z kolei jest ewenementem smakowym (kupiłem i próbowałem) gdyż nikt w Polsce włączając zapomniane chaty nad granica – tak ogórków nie przygotowuje, być może twórcy Polish Pickles wyemigrowali w połowie XIX wieku nie zostawiając w kraju receptury.

Włączając kanał sportowy , szukamy naszych sukcesów – i tu też niecodziennie. Wychodzi że ostatnio jesteśmy krajem raczej indywidualistów zimowych (skoki , biegi), aczkolwiek czy będzie u nas zimą śnieg to zawsze loteria. Zespołowo tylko w piłce ręcznej i siatkówce święcimy sukcesy, natomiast niezmiennie od 30 lat zawsze możemy żartować z piłkarzy, którzy już bez orła na piersi, dostają bęcki od jakiejkolwiek drużyny z pierwszej światowej 50-tki. Wygląda więc, że wszyscy w naszej grupie na Euro 2012 będą zauroczeni już tradycyjną gościnnością Polaków, którzy pozwolą im wbić po kilka bramek na mecz bez oporu.

Dla odmiany, obszar sukcesów to z kolei uroda naszych pięknych Polek, ochoczo pokazywana w kolejnych odsłonach Top Model lub innych podobnych programów. Tu seksistowskie (wg mnie) podejście polegające na mniejszym lub większym rozbieraniu potencjalnych modelek w każdym odcinku ma na celu zwiększenie oglądalności, aczkolwiek jak się okazało największą gwiazda okazała się wyrzucona z programu dziewczyna która na opak właśnie postanowiła się nie rozbierać , a o którą biją się teraz największe agencje mody, czym tylko potwierdziło się stwierdzenie  że naga prawda nie zawsze jest w cenie.

Przez środkowe położenie , wymieszały się też nasze cechy narodowe i są skwapliwie krytykowane przez sąsiadów. Dla Niemców jesteśmy za mało porządni i skrupulatni, a z kolei dla krajów zza wschodniej granicy mamy czasami za mało kozackiej fantazji (choć ułańskiej nam nie brakuje). Kiedy wiec jedni myślą ze mamy za mało temperamentu , drudzy boją się jego nadmiaru. Pewnie to i byłoby widać porównując ostatnie wydarzenia w świecie finansów. Otóż w Niemczech nagle znaleziono drobne 55 miliardów Euro zapomniane na bocznym koncie ministerstwa finansów. Po drugiej stronie naszych granic chyba taka sytuacja nie mogła by mieć miejsca, ewentualnie znaleziono by kolejne miliardy deficytu. Polska jako kraj środka – trochę tego i trochę owego – ewentualnie mogłaby znaleźć jakieś pieniądze ale na pewno na innym, prywatnym pewnie, koncie.

Odmienność kraju widać i w energetyce i informatyce. W energetyce – jesteśmy numer jeden jeśli chodzi o udział węgla w produkcji elektryczności – teraz ok 90 % a było i z 98 %.  Nikt tak nie ma wobec czego jesteśmy wrogiem numer jeden Greenpeace i innych organizacji ekologicznych oskarżających nas za emisję CO2 i ocieplenie klimatu. Co prawda w kontekście ostatnich informacji z USA (tam emisja roczna wzrosła o 6 %  !!! a jest kilkadziesiąt razy większa niż polska) i Chin (tam nie ma wiarygodnych danych ale pewnie około 20 %) , nasz wkład jest właściwie niezauważalny, ale dymu z kominów lub chmury nad chłodniami kominowymi  polskich elektrowni dobrze komponują się z obrazkiem białego niedźwiedzia któremu nadmiar CO2 topi lód na biegunach.  Nie spodziewam się żebyśmy opuścili role czarnego charakteru i pewnie też w mentalności zachodnich ekologów i po części niektórych rządów, będziemy słusznie karani regulacjami zmuszającymi do budowy wydajnych bloków na gaz pochodzących z importowanych złóż rosyjskich, no chyba że uda nam się szczęśliwie dokopać do gazu łupkowego. W informatyce jako chyba jeden z pierwszych krajów na świecie będziemy mieli ministerstwo cyfryzacji (w propozycji widziałem Administracji i Cyfryzacji) co ma podkreślić rolę nowoczesnych technologii. Trzymam kciuki za sukces choć boje się że wszystkie zarządzenia cyfryzacji na początek skonsumują dużo zwykłego papieru i nie chciałbym żeby skończyło się wyłącznie na cyfrach.

Jest więc inaczej … i jesteśmy z tego dumni, choć nie zawsze. Włączam kanał informacyjny i widzę że w Święto Niepodległości chmury gazu łzawiącego na ulicach. Ostatnio było tak w stanie wojennym, kiedy nie tylko w listopadzie, a szczególnie w okolicach 1 i 3 maja w Warszawie zawsze można było poczuć ten charakterystyczny zapach. Każdy z mojego pokolenia wie (a widzę że może się teraz przydać) ze podstawą jest nie trzeć oczu bo łzawi i boli bardziej. Teraz zamaskowane grupy biją się z policją w różnych miejscach, a rodziny z dziećmi które wyszły na niepodległościowy spacer przemykają między interweniującymi oddziałami szturmowej policji w hełmach, z tarczami i długimi organami przymusu bezpośredniego.  Już byłem zaniepokojony, ale kiedy powiedzieli że to byli głownie Niemcy – uznałem, że tak więc historia zupełnie zrobiła patchworka – w środku Europy, w polskie Święto Niepodległości,  lewicowi (chyba ?) Niemcy chcą bić się z prawicowymi (chyba ?) polskimi kibolami (lub na odwrót ci chcą bić tamtych), a wobec obecności policji, postanawiają wyżyć się na radiowozach i samochodach stacji telewizyjnych (co te skwapliwie pokazują). To ja już wolę żeby wszyscy zainteresowani tymi imprezami wybrali środek Europy w innym kraju na takie spotkania w przyszłości …..

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *