Mamy okres wakacyjny i poza koronowirusem niewiele jest nowych informacji, ale mniej więcej tydzień temu na paskach wiadomości pojawiała się firma Apple i wyrok sądu europejskiego dotyczącego podatków Apple w Irlandii. Sprawa jest kuriozalna – nawet we współczesnym  kuriozalnym systemie gospodarczym, który z fasady jest piękny i sprawiedliwy, a niestety spękany i podparty kołkiem jak popatrzyć dokładniej. Apple jak większość wielkich koncernów międzynarodowych stosuje (w porozumieniu z kilkoma państwami Unii Europejskiej) agresywną politykę podatkową, otrzymując specjalne preferencje za lokalizację swojego biznesu w danym kraju.  Tu mamy casus Irlandii, która zamiast zwyczajowego podatku CIT daje specjalne przywileje dla Apple, który ma płacić 19% – płaci 1 % (oczywiście mając wielki wolumen przychodów Apple, Irlandia jest zachwycona nawet tym małym). Apple oczywiście rozwija to kreatywnie i więc wszystkie nasze transakcje z Appstore mają adresy irlandzkie, plus dodając jeszcze twórcze zaangażowanie niektórych specjalistów finansowych naszego nowego świata, płaci efektywny podatek (według niektórych niezależnych ocen) gdzieś na poziomie 0,005%. Właściwie nie można się czepiać – wszystko jest nowoczesne, innowacyjne i zgodnie z prawem co właśnie potwierdził Europejski Sąd w wyroku na odwołanie dotyczące wstecznego poboru 13 mld Euro (komisje UE obciążyły Apple karną opłatą za niepłacenie podatków w odpowiedniej wysokości, Irlandia protestowała przeciwko temu, teraz sąd przyznał rację Apple i Irlandii). „Sprawa nie dotyczyła tego, ile mamy zapłacić, ale czy w ogóle musimy płacić” – to wypowiedź Apple’a po korzystnym dla siebie wyroku. „Jesteśmy dumni z faktu, że jesteśmy drugim największym płatnikiem podatków na świecie. Wiemy, jak ważną funkcję społeczną spełniają podatki”. Wszystko jest więc w porządku i nie mamy się czego czepiać, ale normalni ludzie jak wypełniają swoje zeznania podatkowe to jednak mają jakiś posmak moralnego kaca.

Patrząc wstecz… wszystko już było, a obecne mechanizmy nie są niczym nowym. Przedrewolucyjna Francja w XVIII wieku była najpotężniejszym państwem Europy opartym jednocześnie w swoim działaniu o maksymalne opodatkowanie tylko jednej klasy społecznej. W liczącym ok. 27 mln ludności kraju, tzw. stan pierwszy – duchowieństwo – ponad 150 tys. ludzi – nie płacił podatków, stan drugi – szlachta – ok. 350 tys. – nie płacił podatków. Podstawowym źródłem utrzymania kraju o dość rozpasanych wydatkach (15% dwór w tym dość kosztowne koncepcje Marii Antoniny i prawie 30% na wojny i dyplomacje) finansowane były przez tzw. stan trzeci – chłopstwo i mieszczaństwo. To oni musieli płacić tzw. taille – bezpośredni podatek ziemski – co utrzymywało kraj, a Francja miała bardzo dobrze zorganizowany system poboru tych opłat. Z punktu widzenia chłopów, w latach względnego urodzaju wszystko jakoś jeszcze można było zapłacić i się utrzymać, jednak lata susz lub innych nieurodzajów powodowały ogromne trudności (to było m.in. bezpośrednią przyczyną samej Rewolucji).  Próby zreformowania systemu podatkowego (wielu polityków zarządzających Francją było świadomych narastającego problemu) – skończyły się jak zwykle (tzn. jak w czasach dzisiejszych) – w XVIII wieku chciano wprowadzić podatek dochodowy, ale oczywiście skończyło się jak zwykle, bo szlachta i duchowieństwo patrzyło na to z oburzeniem – jak można uszczuplać nasze dochody, z których ledwo, ledwo możemy wybudować opactwa, zamki i kupić kosztowności dla kochanek. Posiłkowano się więc też innymi wynalazkami podatkowymi jak np.  gabelle – podatek od soli. Państwo wprowadziło monopol solny i obligatoryjnie zmuszało każdego  obywatela powyżej lat 8 do zakupu 7 kg soli rocznie, z dość rygorystycznymi prawami (więzienie, a nawet kara śmierci) za naruszanie prawa, a oczywiście cena soli była „państwowa”, ale na dodatek jeszcze zróżnicowana w regionach co prowadziło do przemytu soli i kontrabandy na całym terytorium Francji. Na sam koniec kombinacja nadmiernych wydatków (utrzymanie dworu i kosztowne wojny) wraz z brakiem wprowadzenia realnych, sprawiedliwych podatków spowodował przedrewolucyjne wrzenie, a dodatkowo okres nieurodzaju i próba dodatkowego obciążenia zupełnie zubożałych chłopów kolejnym para lub quasi podatkiem oczywiście przy całkowitym zwolnieniu z niego szlachty i duchowieństwa – skończyła się jak skończyła.

Obawiam się, że dokładnie tak jak kiedyś – zdrowy rozsądek urwał się z łańcucha. Z jednej strony mamy bełkotliwe wypowiedzi polityków i wielkie europejskie zebrania i wspólne deklaracje, z drugiej jawne naciąganie prawa i tworzenie w zupełnie bezwzględny sposób rajów podatkowych dla własnych jednostronnych korzyści. Luksemburg (specjalista numer 1), Malta, Cypr, Holandia (i jej niektóre terytoria zamorskie), Irlandia z płatnościami CIT, a teraz dołączające do nich Portugalia (już nowe prawo) i Grecja (nowe prawo w przygotowaniu) – tworzą tzw. „optymalne obszary dla prowadzenia biznesu”. Dla normalnych ludzi i mniejszych firm znaczy to po prostu, że jak jesteś wielką korporacją i masz wielkie obroty i masz dobrych prawników i doradców  – to podatków nie płacisz. Płacić będzie te 99% reszty – dzisiejszy „stan trzeci” i ewentualnie trzeba mu ideologicznie dołożyć konieczność płacenia więcej – może np. jakaś wojna, ekologia, ideologia czy po prostu dodatkowy parapodatek.

A same korporacje – przecież są innowacyjne i dbają o świat. Może nowy film lub wielki program sadzenia lasów (lub parków), piękna siedziba korporacji oparta o nowe technologie (nowy Wersal?), koszulki z nadrukiem Ratuj Planetę i product placement w młodzieżowym serialu. W końcu na pewno się opłaci, a całą resztę zaoszczędzonego podatku na pewno wyda się w niezbędne inwestycje w postaci premii zarządowych, jachtów i samolotów oraz jeszcze lepszych prawników i finansistów. W ostateczności można by też zrobić jakiś nowy fundusz i zacząć płacić pomocowy „dochód gwarantowany” dla tych biednych tłumów (oczywiście pod warunkiem,  że kupią telefon i abonament na muzykę).

Nic się nie zmienia… co szczególnie niepokojące, że można też i przewidzieć jak to wszystko może się skończyć…

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *