Jeśli jest się w Grecji latem to na pewno kiedyś trafi się na pożary, choćby takie jak te z ostatnich dni, które szaleją w pobliżu Aten i królują teraz na czołówkach gazet. Gorący klimat, silny wiatr i wielkie połacie lasów lub wyschniętych krzewów to idealne warunki aby wybuchały pożary. W Grecji pory deszczowe przypadają na wczesną wiosnę, a od późnego maja właściwie nie pada już wcale. „Najlepsza” pora na pożar to lipiec i sierpień i wtedy praktycznie zawsze można pożar zobaczyć – a pali się zwykle z dwóch powodów.

Tak paliło się na Krecie w czasie moich wakacji rok temu. Paliły się wysuszone krzewy na zboczach gór. Straż pożarna w Grecji jest dość dobrze zorganizowana i pojawia się szybko blokując drogi i zatrzymując pożar. Jak tylko robi się jasno do akcji wkracza zwykle specjalny helikopter (akurat ten który widziałem pobierał wodę z morza i zrzucał na pogorzelisko przez pół dnia).

 

Pierwszym problemem pożarów w Grecji jest zwykła nieuwaga. Wszędzie jest sucho – koło drogi rosną wyschnięte chaszcze, a jak wiadomo droga jeżdżą kierowcy w starych  półciężarówkach. Okna samochodów są otwarte, a większość kierowców pali papierosa jednego za drugim, często nonszalancko rzucając niedopałek za okno. Statystycznie patrząc na liczbę przejazdów i wypalonych papierosów – pożar jest nieunikniony.

Drugi powód jest znacznie bardziej prozaiczny. Grecja paradoksalnie cierpi na brak terenów z pozwoleniami na budowę, zwłaszcza w pobliżu dużych miast lub ośrodków turystycznych. Greckie prawo wbrew pozorom jest dość rygorystyczne jeżeli chodzi o pozwolenia na użytkowanie gruntów w celach budowlanych, szczególnie jeśli jest to teren leśny – wtedy zbudowanie czegoś na działce typu las jest niemożliwe. Natomiast jest dopuszcza się takie zagospodarowanie  jeśli teren zakwalifikowany jest jako „agricultural” czyli rolniczy. W Grecji trwa więc walka czy na danym terenie rośnie choć jedno inne drzewo niż rolnicze (czyli oliwka), bo jeśli tak to teren ten nie ma wartości. Rozwiązanie, które stosuje mafia budowalna jest proste – w lecie zawsze coś się pali, a więc czemu by tego nie wykorzystać i na przykład nie spalić lasu?  Większość letnich pożarów (szczególnie tych blisko miast) to już nie nieuważne zaprószenie ognia,  ale celowe podpalenie. Podpalenia następują głównie wtedy kiedy wieje silny wiatr, dzięki któremu pożar lepiej się rozprzestrzenia.  Czasami, jak w przypadku obecnych pożarów w okolicach Aten, żywioł jest bardzo gwałtowny, kontrola nad nim jest niemożliwa – pojawiają się wtedy ofiary śmiertelne.

Po pożarze terenów leśnych, kolejne czynności są już proste. Na pogorzelisku sadzi się drzewa oliwne i czeka się kilka/kilkanaście lat żeby powstały na tym miejscu rolnicze plantacje oliwek lub dla niecierpliwych – wstawia się kikuty starych oliwnych drzew. Wtedy można powiedzieć, że teren nie jest terenem leśnym a rolniczym, a to już tylko o krok od załatwienia pozwolenia na budowę jakiegoś hotelu lub osiedla ekskluzywnych domów.

Tak więc, co roku zawsze w Grecji zdarzy się jakiś pożar.  Czasami padnie na Ateny, czasami na jedną z wysp. Obrotna mafia zawsze znajdzie sposób żeby wykorzystać żywioł w swoich celach czyli zarobienia pieniędzy, nie zważając że przy okazji giną ludzie. A jeśli wydaje się nam, że jest to tylko możliwe w takich południowych krajach jak Grecja to może warto też popatrzeć na płonące polskie wysypiska odpadów (zwane miejscami segregacji i przetwarzania).

Jak trzeba to pożar zawsze się pojawi i pomoże.

 

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *