Kilka dni temu na paskach informacji pojawił się żółty news o awarii i przeciekach w kompleksie nuklearnym.  Tym razem nie elektrownia jądrowa (choć pewnie wiele organizacji i zaangażowanych  już chwytało na maile) a kompleks Hanford – jedno z największych na świecie składowisk substancji radioaktywnych pozostałych po produkcji broni. Hanford a właściwie Hanford Site powstało w czasie projektu Manhattan (1943) i potem rozrosło się w jedne z największych na świecie kompleksów zbrojeniowych z dziewięcioma reaktorami (ale nie energetycznymi a produkującymi materiały rozszczepialne i pięcioma specjalistycznymi liniami do separacji plutonu). Hanford Site leży w stanie Washington a wiec zupełnie po drugiej stronie USA niż stolica Washington (to Washington D.C. Dystrykt Columbia) – odległość mniej więcej 2500 mil, ale też może przyprawić o palpitacje serca informacja że przeciekają zbiorniki z najbardziej zanieczyszczonymi odpadami radioaktywnymi (a jest ich w postaci cieczy tak około 200 000 m3 plus ponad trzy razy tyle w formie stałej). Nic dziwnego że tyle się tego nazbierało,  nic też dziwnego że było to tak rozbudowane bo aż do zamknięcia (Hanford Site nie pracuje obecnie) po końcu Zimnej Wojny wyprodukowano tam większość z około 60 000 (sześćdziesięciu tysięcy) ładunków nuklearnych jakie miały w arsenałach Stany Zjednoczone. W numerkach gotowych do odpalenia trochę mniej bo szczyt gotowych głowic przypadł na lata 60-te , USA miały wtedy na stanie ok 30 000, a dla równowagi ówczesny ZSRR rozpoczął program jeszcze bardziej ambitny który pozwolił na posiadanie ponad 45 000 głowic w połowie lat 80-tych. Te liczby obecnie spadły (i Hanford nikomu nie jest potrzebny) – USA ma prawie 8 tys. a Rosja 8,5 z planami zjechania do około dwóch tysięcy na kraj co i tak jest prawie po dziesięć razy niż inni w nuklearnym klubie. Dziś w Hanford można zapisać się na wycieczkę do reaktora (http://manhattanprojectbreactor.hanford.gov/?tour=registrationStart), w którym produkowano pierwsze bomby dla Projektu Manhattan (a dokładnie do tej bomby która spadła w Nagasaki)  oraz gigantyczne składowisko (większe musi być pewnie gdzieś w Rosji) pozostałości poprodukcyjnych – składowisko w zbiornikach które właśnie zaczęły przeciekać. Według ocen(pewnie alarmistycznych) przecieka około 70 z 200 zbiorników i właśnie wykryto podwyższone stężenie. Odpowiedni pracownicy odpowiednio pracują, aczkolwiek wczorajszy hi-tech, dzisiaj wygląda nieco smutnie :

hanford site

 

Początek o Hanford to wstęp do bardziej filozoficznych rozważań, że w naszym czystym uporządkowanym świecie z reklamami telewizyjnymi i zakupami w centrum handlowym, zapominamy troszeczkę że każdy postęp techniczny, coraz większe odkrycie okupione jest tez i ryzykiem badawczym wyprawy w nieznane i na pewno tez awariami , problemami technicznymi , wypadkami i górami śmieci na koniec. Energia jądrowa jest spektakularnym przykładem bo znaczek radioaktywności kojarzy się z bomba i katastrofą – co patrząc na liczbę głowic jaka była w posiadaniu mocarstw , cale nie dziwi. Dziwi trochę jak normalni ludzie dają głos w wyborach politykom , albo jak oni sami pchają się na stołki decyzyjne jeśli potem kierują losy świata ku zagładzie a takim uroczym miejscom jak Hanford zostawiają pamiątki na całe przyszłe życie. Problemem jaki ma ludzkość jest że sięgamy coraz wyżej i wyżej w naszych odkryciach i za chwile zaczynamy wkładać rękę do …. Warsztatu Boga. Wczorajsze odkrycia epoki przemysłowej, para, paliwa kopalne, nafta a nawet rakiety to drobne zabawki , które nawet jeśli wybuchały lub ulegały awarii (a w fizyce i inżynierii jak się buduje cos po raz pierwszy to musi być tez choćby drobny problem a często i katastrofa) to zasięg problemów był ograniczony. Nikt pewnie nie policzy inżynierów wynalazców którzy stracili palce lub inne części ciała przy pierwszych epokowych konstrukcjach, ale w miarę czasu skala problemy (i szkód) zaczyna szybko rosnąć. Wybuchy w zakładach chemicznych i rafineriach, i wielkie możliwości energii jądrowej – a właściwie broni jądrowej. Wielka katastrofa w ZSRR w latach 50-tych na Uralu (dokładnie utajniona) to już problem na skale krajową. Szukanie poza poznaniem zawsze było trudne i niewdzięczne, Curi-Skłodowska odkrywając nowe pierwiastki nie wiedziała ze jednocześnie przynosi dla siebie chorobę nowotworową i nikt nie był tego świadomy przez długo czas – poniżej wykres jakie były dopuszczalne normy ekspozycji na promieniowanie dla pracowników sektora jądrowego w USA.

hanford site 2

 

Problem prawdziwy …. że nie da się czegoś takiego uniknąć. Jeśli dokonujemy nowych odkryć – nie znamy tez wszystkich jego skutków. Problem naprawdę prawdziwy …. jeśli przy okazji zaczynamy bawić się w Boga. Rozbicie atomów, mapy genowe i manipulacje genetyczne, nowe materiały i tworzenie nowych nieznanych chorób i zarazków – kuszące … ale jednocześnie skala awarii czy błędu może być już wielokrotnie wyższa niż dawniej. Patrząc z czysto probabilistycznego punktu widzenia, wydaje się wręcz cudem ze do tej pory terroryści różnej maści nie przechwycili i nie użyli choćby jednej z tych pewnie ponad 100 000 wyprodukowanych do tej pory (1 promil to będzie 1000 sztuk a jak wiadomo dokumentacja w Rosji , a też i w USA może być czasami niedokładna). Patrząc z probabilistycznego punktu widzenia … tworząc nowe ….bardziej zaawansowane rozwiązania techniczne ….wcześniej czy później napotkamy na problem o skali globalnej. Istnieje jedna z hipotez o rozwoju cywilizacyjnym ze naturalną barierą wszystkich organizmów jest właśnie postęp – właśnie szukając nowych dróg czy tez jak niewprawny rzemieślnik lub małe dziecko, które czasem przypadkiem dostało się do Warsztatu Boga  – powodujemy globalna katastrofę a wiec i koniec danej cywilizacji. Choć z drugiej strony patrząc na obecny rozwój nauki i techniki i cały nacisk na rzeczywistość wirtualną i wypasione gry komputerowe …. o Ziemię jestem spokojny.

Jeden komentarz do “Jeśli bawimy się narzędziami Boga ….”

  1. Również o Ziemię jestem spokojny;)
    Wydaje mi się, że wizja przyszłości, która Pan zaprezentował jako możliwą – o tym, że świat staje się globalną wioską i błąd jednego człowieka może zniszczyć coraz większą liczbę osób ( w związku z rozwojem techniki) bardziej wynika z obrazów zaprezentowanych nam w filmach Sci-Fi, niż racjonalnego rachunku prawdopodobieństwa.

    Uważam, że szansa że jakiś szalony naukowiec – terrorysta będzie mądrzejszy, niż grupa osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo jest mała i nie rośnie. Może nawet maleje, bo to ta grupa (rząd etc.) ma coraz lepszą technologię jako pierwsza. Jeśli chodzi o przypadek – wynalezienie czegoś szkodliwego ( np.Skłodowską Curie i Uran), to wydaje mi się, że wszelkie badania i ewentualne rewolucyjne wynalazki muszą przechodzić serię coraz bardziej restrykcyjnych testów co ma wykluczać takie przypadki.

    Odnośnie bariery technologicznej nie czytałem na ten temat publikacji, ale patrząc na historię uważam, że coraz mniej ludzi umiera. Np. Dżuma w średniowieczu zredukowała liczbę osób w niektórych rejonach nawet o 80% w latach 1348/52 (Wikipedia.pl), a w czasie II wojny Światowej w kraju, którego populacja najbardziej się zmniejszyła – w Polsce zginęło o ile dobrze pamiętam 5,5 mln wobec 35 mln z 39 roku, co daje 16%?

    Może z powodu wieku i optymizmu życiowego, ale uważam, że w związku z powyższymi argumentami szansa na samozagładę ludzi maleje.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *