Kopernik nie tylko „wstrzymał Słońce i ruszył Ziemie”.  Jako typowy naukowiec swoich czasów badał i kosmos i sprawy ziemskie  a nie skupiał się na wąskiej dziedzinie naukowej i namiętnie publikował np. wyniki reakcji amoniakalnej teta-nitro-glicerydów i syntezy 2-Alkyl-5-nitrobeznzofuranów lub analizował 28S i 18S mieszane lub pełne podejście sekwencji DNA pajęczaków i kosiarzy z wschodnich wybrzeży Borneo. Jak każdy geniusz miał otwarty umysł i odkrywał zależności ogólne – a jedno z nich to Prawo Kopernika-Greshama dotyczące ekonomii a właściwie obiegu pieniądza.  W najbardziej trywialnym tłumaczeniu często skraca się je do jednego zdania „gorszy pieniądz wypiera lepszy” , a jest to wynik badań zachowań rynkowych gdzie w sytuacji gdy w obiegu znajdują się dwie monety o takiej samej wartości rynkowej (wymiennej) a różnej zawartości kruszcu – widomo, że do obiegu puszczany będzie ten mniej wartościowy (tańszy z punktu widzenia zawartości złota lub srebra). Obserwacje Kopernika i jego kolegów dotyczące pieniądza i ekonomii, niestety skupione były na danym okresie czasu bez rozwinięcia w długoterminową sekwencję zdarzeń , bo nawet Kopernik nie przewidział że „gorszy wypiera lepszy” można ciągnąc w nieskończoność, coraz bardziej zmniejszając zawartość kruszców w monetach, potem usuwając je zupełnie zamieniając na papier, a na pewno nawet nie przypuszczając co można zrobić dzisiaj gdy papier zamienia się w cyferki na dyskach komputerowych, potem w odległych informatycznych chmurach, a następnie w skomplikowane formuły „czegoś tam” oparte wyłącznie na wierze i spekulacji.

Prawo Kopernika-Greshama można też i traktować bardziej filozoficznie i ogólnie (nawet znajdując odniesienia do niedoskonałych odbić idei zmieniającego się świata  w dziełach Platona) i śledzić wypieranie lepszego przez gorszy w każdym zakątku współczesnej gospodarki.  To że gdy uzyskujemy mniej więcej ten sam wynik finansowy przy zastosowaniu dwóch metod lub produktów – zawsze dziś będzie prowadziło nas w kierunku wyboru lipy, prowizorki czy najgorszego chłamu , bez jakiejkolwiek refleksji do czego prowadzi to w dłuższej konsekwencji.

 

Prawo Kopernika –Greshama bardzo silnie zamigotało przed moimi oczami kiedy beznamiętnie przewijałem pilotem kanały telewizyjne. Patrzyłem na duże komercyjne stacje, które w radosny sposób zmieniają swoje ramówki i nowe koncepcje polskich seriali – które są wręcz kwintesencją nowych czasów.  Ponieważ jakość w dzieciństwie propaganda komunistyczna i jej seriale odcisnęły piętno na każdym z nas, jesteśmy podświadomie przyzwyczajeni że serial telewizyjny (w warunkach podstawowych) powinien składać się przynajmniej z trzech rzeczy: z jakiejkolwiek choreografii, występu aktorów oraz porządnego scenariusza. Jeśli dodać do tego  dobrą prace kamerzystów (których jak wiadomo mamy najlepszych na świecie) oraz dźwiękowców (tu chyba najgorszych bo w każdym polskim filmie jest kłopot z fonią) daje się stworzyć coś co przynajmniej na chwile wypełnia popołudnia lub wieczory. Może kiedyś było mniej kanałów, a może jednak filmowcy trzymali się tej procedury bo były seriale lepsze lub gorsze ale do tej pory widzę je na najróżniejszych kanałach w sekwencjach powtórkowych.  Ale zgodnie z prawem Kopernika-Greshama – wartość serialu to publiczność której można włożyć reklamy w międzyczasie i jeśli ilość przychodów (reklam) będzie z grubsza ta sama to zaraz pojawi się tendencja żeby zrobić coś taniej (mniej zawartości i kosztów). Tak weszliśmy w obecną epokę seriali. Na pierwszy cios poszła scenografia bo wymagająca i kosztuje – dziś serial to typowe pudełka wielkich miast albo standardowy szpital lub magazyn. Nikt nie sili się na powrót do belle epoque lub kosztownych kostiumów i charakteryzacji, bohater zawsze musi być współczesny – wobec tego łatwo zaraz nakręcić biuro, sklep spożywczy, taksówkę czy peron.  Nawet jak w ekstremalnym przypadku historie z II wojny światowej to współczesne ulice, kamienice czy buty wychodzą za każdym razem na plan pierwszy. Producenci zachęceni oszałamiającym sukcesem ekonomicznym w malejących kosztach postanowili zaraz skreślić też i aktorów. Kiedyś (dawno, dawno temu) aktorzy w serialu dawali kreacje i popisy swojego kunsztu (pamiętam nawet dubbing Śląskiej w angielskim serialu, który uchodził za majstersztyk).  Potem (dawno temu) aktorzy grali w serialach żeby opłacić czynsz i bieżące rachunki, nie za wiele trzeba się wysilić, ale nazwisko zobowiązuje, wiec też  żeby nie było kompletnego obciachu. Potem stworzyła się nowa grupa aktorów ze specjalizacją serialową – wszyscy ich znali, ale tylko z danego serialu dopóki scenarzysta ich nie uśmiercił i zostawał tylko Pudelek. Ostatnie miesiące to twórcze zastosowanie teorii Kopernika i seriale  …. gdzie nie ma aktorów. Teraz nie mają już nazwisk w napisach końcowych i są bezosobowi. Z małym podpisem Lena lat 19 lub Witold 42 – kompletne naturszczyki wzięte z kolejki przed sklepem albo castingu w najtańszym hotelu, gaża trzycyfrowa jak za stawki płac minimalnych albo jeszcze niżej. Gra taka jak umiejętności i płaca, cała zabawa w tym, że podziwiamy „aktorów” którzy gorzej niż my na kanapie wypowiadają swoje kwestie, a cały dramat to choroba, morderstwo, a najlepiej oczywiście duża dawka romansu i płatnego seksu w sceneriach hotelu, biura czy szkoły młodzieżowej.  Tu sukces (finansowy serialu) jeszcze większy – dlaczego więc nie pójść krok dalej i ….wyeliminować scenariusz. Najnowsze hity to kręcone trzęsącą się kamerą z demobilu, oświetlone chińską żarówką, quasi paradokumenty – improwizowane zbiory dziwacznych ludzi powyciąganych chyba przypadkowo z ulicy bo akurat przechodzili pod studiem i upchniętych do jakiś pomieszczeń które były pod ręką. Cały sens tych programów jest taki,  że nie wiadomo czy to jeszcze serial czy parodia, czy mamy oglądać czy też zastanawiać się czy nie nakręcić swojego. I tu upatrywałbym jaki będzie ciąg dalszy … po co w ogóle coś w telewizji kręcić. Dać telewizję jako rodzaj swoistego you tube gdzie grupy zapaleńców będą kręcić coś kamerką z discountu i jak ktoś będzie dziwniejszy to tym lepiej. Im więcej odkrytego ciała,  wartkiej akcji z chodzeniem po ulicy, piciem browaru, taniego wina czy przypalania skręta tym fajniej, a całe dialogi w nowopolszczyźnie z dużym udziałem wiadomego słowa ..najwyżej da się ostrzeżenie że od lat 12.  Prawo Kopernika działa !!!!

Nie inaczej w energetyce i całym przemyśle. Tanio i szybko zwycięża. Energetyka gdzie kiedyś zwrot z inwestycji liczyło się w dekadach (30 lat to było normalne, a pojawiały się i projekty po 40, ale za to do bólu nudne i przewidywalne) zwraca się w kierunku szybciej, łatwiej i bez finezji. Preferowane są inwestycje składane z klocków (przyszłość należy do turbin gazowych), z minimalizacją obsługi, maintenancu i jakiegokolwiek inżynieringu. Za to chętnie na dziwnych regulacjach prawnych dotacjach czy też kolejno wymyślanych formułach wsparcia – im bardziej dziwny sam rynek tym lepiej. Przegrywają po kolei projekty jądrowe – skala komplikacji projektowych i operacyjnych i cały okres inwestycji powoli odstręcza inwestorów, przegrywa też węgiel – nawet nie już przez samą emisję CO2, ale raczej że tam też trzeba inżynierów, pracowników, dozoru i obsługi. W dzisiejszych czasach – po co to wszystko. W dostawach dominuje kierunek azjatycki , w produkcji części właściwie wziął już wszystko. Przykładowo europejskie fabryki kotłów energetycznych to już przeszłość (polskie RAFAKO jest już ostatnim epigonem , który z własnej woli chyba też będzie musiał wejść w chińskie alianse). Całość to kotły z Szanghaju zalewające Azję i Europę. Wielkie firmy inżynierskie (energetyczne) to też Chiny i Japonia albo ci, co zostają przechodzą w azjatyckie ręce bo tam właśnie jest wielki wolumen zamówień i dostaw. Kolejnym krokiem (jak eliminowanie aktorów) to też eliminowanie inżynierów – już dziś większość prac to Hindusi (a w kolejce Chińczycy), część roboty jeszcze na granicy a część niestety jak w obecnym serialu – tak jak się da i tak jak się umie , więc skutek wiadomy całe standardy projektowania, wyglądu i dostaw niezmiennie przypominają to co się dzieje w telewizji. Prawo Kopernika w natarciu …. I tylko szkoda że Kopernik nie dokończył swoich badań do końca. Bo jeśli wyeliminuje się całą wartość kruszcu (wiedzy) to czy cokolwiek jeszcze zostanie żeby to wszystko działało ?

5 komentarze do “Zapomniane prawo Kopernika ….idealne do naszych czasów (telewizja i energetyka)”

  1. eee naciągana ta analogia, w jaki sposób sytuacja z serialami jest podobna do sytuacji dwóch rodzajów monety w obiegu?

  2. Mnie prawo Kopernika kojarzy się z brain-drain. Dobrzy fachowcy są wyłapywani przez bogate kraje, zaś na miejscu zostają ci mniej wartościowi?

  3. „Ponieważ jakość w dzieciństwie propaganda komunistyczna i jej seriale odcisnęły piętno na każdym z nas” – coś w tej frazie nie gra…
    Poza tym to straszne, że ten tekst powstał 7 lat temu i… nic. Czy tylko wojna może resetować głupotę?

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *