Zdążyłem na chwile rano włączyć telewizor i zobaczyłem debatę i napis na pasku headlinów – Referendum w sprawie energetyki jądrowej. Niestety czarne scenariusze zdaja się sprawdzać – bombardowani codziennymi informacjami o czarnym, białym i szarym dymie nad Fukushimą oraz zmierzającym w stronę Polski obłokiem radioaktywnym , zaczynamy podświadomie zmieniać swoje nastawienie, co od razu odbija się na stanowisku rządu który nie jest już tak zdeterminowany w kontynuacji programu jądrowego w Polsce. Wobec tego odwołamy się do woli narodu w ogólnopolskim referendum ….

Przeskoczyłem pamięcią kilkanaście godzin do tyłu . Wczoraj wieczorem kupowałem lekarstwa w aptece (na kaszel) gdy obok mnie starszy człowiek w niecierpliwych ruchach zwrócił się do farmaceutki : „Poproszę …wie Pani co ..na ta Fukushime w Japonii …wie pani” Literalnie zdębiałem (farmaceutka także) i w pierwszym ruchu społecznikowskim chciałem coś powiedzieć lub nawet rozpocząć jakiś wykład techniczny, ale gdy spojrzałem facetowi w oczy, wiedziałem że jest to bezcelowe. Był tak zdeterminowany uratować się przed śmiertelnym zagrożeniem : „Coś z jodem – może jodynę w płynie” – dalej próbował naprowadzić zdeprymowaną farmaceutkę na właściwy trop lekarstwa . Przypomniałem sobie ze w filmach z akcją w początku XX wieku, nieszczęśliwe pensjonarki w miarę skutecznie truły się jodyną, skutecznie aczkolwiek boleśnie. Załamany zostawiłem parę pogrążona w dyskusji, mając tylko nadzieję że przytomna dziewczyna poda mu jakąś sól fizjologiczną lub kolorowe witaminy, a efekt placebo zrobi swoje i ten człowiek zostanie uratowany …

Patrząc jednak racjonalnie – tak właśnie będzie wyglądać referendum. Emocje, podświadomość, oddanie spraw technicznych i decyzji w ręce tzw. szerokiego gremium społecznego które będzie słuchać coraz to bardziej zacietrzewionej dyskusji oponentów. Już Prezydent Francji de Gaulle szeroko stosował referendum jako panaceum na niepokoje społeczne – zadając w nich pytania coraz bardziej ogólne i niejasne – wyłącznie po to żeby rozładować napięcia. Może jest w tym metoda. Zastanawiam się jakie mogłoby być pytanie w referendum bo jeśli np. : „ Czy jesteś za realizacją w Polsce programu budowy elektrowni nuklearnych które właśnie uległy awarii w Japonii” stawiam na 90 % na nie ; może pewna szansa była by „ Czy jesteś za budową elektrowni jądrowych, gdyż w innym przypadku możemy liczyć się z brakiem dostaw prądu” – choć też nie sądzę żeby liczba TAK przekroczyła przeciwników . Cały czas mam przed oczami starszego pana, który koniecznie musi napić się jodyny. Wydaje mi się, że niestety na pewien czas program jądrowy musi być spisany na straty. Kwestia referendum chyba już bezapelacyjnie pogrzebie możliwość uchwalenia Prawa Atomowego (wg harmonogramu do 30 czerwca) co było warunkiem rozpoczęcia następnych kroków.  

W międzyczasie z niepokojem otwieram portale internetowe z nowymi wiadomościami. Na razie bombardowanie Libii , choć Fukushima wciąż groźna. Jeśli znów pojawi się dym a chmura dosięgnie Polskę chyba należy podjąć zdecydowane działania. Inaczej możemy liczyć się z groźnymi skutkami zdrowotnymi jeśli ktoś wypije stare lekarstwa z apteczki ….Energia atomowa – wciąż groźna …

3 komentarze do “Referendum w sprawie energetyki jądrowej i inne straszliwe następstwa katastrofy jądrowej …”

  1. Cóż, zawsze byłem zdania, że referendum w kwestii energetyki jądrowej jest absurdem. Równie dobrze RPP mogłaby społeczeństwa zapytać czy podnieść od jutra stopy procentowe. Pomysł brzmi absurdalnie, aczkolwiek dam sobie rękę uciąć, że więcej obywateli rozumie zjawiska ekonomiczne niż fizykę jądrową, a zatem logicznie rzecz biorąc są bardziej kompetentni do podjęcia tego rodzaju decyzji. Co więcej stopy procentowe mają znacznie bardziej znaczący wpływ na statystycznego obywatela. Jednak takie decyzje oddajemy w ręce ekspertów, a z jakichś przyczyn energetyka jądrowa ma być tym wyjątkiem, o którym społeczeństwo ma zdecydować bezpośrednio. Czemu nie przemysł chemiczny? W końcu Bhopal to katastrofa, przy której Fukushima wygląda wręcz śmiesznie. Logiki w tym żadnej…

  2. Niestety opisana sytuacja w aptece nie jest wyjątkiem. Osobiście znam wiele takich przypadków z powodu awarii w Japonii.

    Najbardziej zadziwia mnie jedna sprawa podczas debat publicznych i często decyzji polityków.
    Wypowiadają się i decydują ludzie, którzy na dane tematy nie mają zielonego pojęcia. Dlaczego o przyszłości polskiej energetyki mają decydować osoby, które kompletnie nie znają się na zagadnieniach fizycznych i technicznych? Tak jak ekolodzy, którzy otwarcie przyznają się do tego, że są politykami, nie mają wiedzy a głoszą swoje populistyczne teorię, a naród ich słucha.

    Energetyka, sytuacja w Polskiej energetyce jest zagadnieniem złożonym. Decyzję, które właśnie mamy podjąć będą mieć daleko idące konsekwencję. Jak na razie drżę wobec nich ponieważ naród „natchniony” przez polityka (zielonego) ekologa zdecyduje na swoją szkodę.

    A może należy sobie zadać refleksyjne pytanie. Dlaczego nie walczymy i nie bronimy honoru nauki i techniki? Pozwalamy, aby w mediach panował tylko jednostronnicowy pogląd? Nie próbujemy przekonać społeczeństwa i wyjaśnić, jak jest na prawdę z polską energetyką i jej rozwojem?
    …..a może polski naród nie chce słuchać racjonalnych, naukowych wypowiedzi….?

  3. Nie jest chyba tak źle, przy okazji tego akurat kryzysu obecność specjalistów w mediach wydaje mi się ponadprzeciętna, politechnika organizowała ostatnio seminarium dla organiacji pozarządowych, chodzimy (na za małą skalę, to fakt) z pogadankami po szkołach itd. „Niestety” demokracja na tym polega, że osobom gadającym głupoty ust zamknąć nie można. Możemy co najwyżej długoterminowo walczyć z podatnością ludzi na takie głupie gadanie poprzez reformy (dobrze rozumiane) szkolnictwa.

    A co do wypowiedzi laików – przecież to nie dotyczy tylko energetyki jądrowej i nie zaczęło się wczoraj. Był niedawno taki rysunek satyryczny pod hasłem „w studiu witamy wybitnego specjalistę od energetyki jądrowej, do niedawna specjalizującego się w katastrofach lotniczych”. Ale to nie tylko media. A sejmowe komsje śledcze to coś innego? To też (z małymi wyjątkami) banda laików bawiących się w postępowanie quasi-sądowe. My niestety miewamy w tym kraju nawet nauczycieli, którzy nie w pełni się znają na tym, czego uczą…

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *