Polskie doświadczenia ze Szkotami zazwyczaj były pozytywne. Poza zwyczajowym przypisywaniem pewnych nawyków oszczędnościowych i lokalnych porównań Szkotów do mieszkańców niektórych rejonów – jesteśmy zwykle na tak. Wiele zrobił Sienkiewicz wprowadzając do kanonu literatury Ketlinga w „Panu Wołodyjowskim”- Szkota, który co prawda zabrał nam piękna Polkę, ale nie do końca, bo w naszej ojczyźnie osiadł a nawet chwalebnie za ojczyznę (przybraną) zginął. Teraz możemy kontynuować ciąg doświadczeń ze Szkotami, bo właśnie pojawił się długo oczekiwany raport Iana Duncana o reformie ETS i o finalnych planach europejskich na lata 2020-2030 i późniejsze.

Kim jest Ian Duncan?

Ian Duncan to członek parlamentu reprezentujący konserwatystów z okręgu w Szkocji (jedyny). Jest też jednym z bardziej wpływowych polityków w Parlamencie Europejskim szczególnie w zakresie energii, emisji CO2. W przeciwieństwie do większości polityków, z wykształcenia nie jest prawnikiem ani historykiem ale geologiem (ma też doktorat Bristol University).

Przez wiele lat obracał się w brukselskich kręgach (był szefem biura parlamentu szkockiego przy UE), a teraz jako nowo wybrany MEP (Member of Parlament) Wielkiej Brytanii (2014) i do tego konserwatysta ma silne poparcie polityczne i krajowe. W swoich bezpośrednich poglądach politycznych (strona) widać też, że jak to inni politycy zachodni, nie ma problemów w silnej obronie własnych, nawet nie tyle krajowych co lokalnych interesów.

Wśród głównych celów Iana znajdziemy przede wszystkim hasła „Ochrony szkockiego przemysłu oil & gas” , „Zmniejszenia rachunków za energię”, „Tworzenia miejsc pracy w sektorze energetycznym w Szkocji” i na koniec dopiero „Reformę europejskiego systemu handlu emisjami ETS”. Zadaniem Duncana było opracowanie podstawowych kierunków dla reformy systemu ETS (powstałego w Dyrektywnie 2003/87/EC). Raport z tego opracowania można znaleźć tu (link).

Co zawiera raport?

Tych co oczekują jakiegoś syntetycznego raportu czeka rozczarowanie, bo dokument nie jest żadnym opisowym raportem a propozycją kosmetycznych (poza jedną kluczową) zmian zapisów legislacyjnych tzw. reformy ETS z 15 lipca 2015 roku (tu można znaleźć wcześniejsze komentarze blogowe). Duncan po kolei pokazuje stare sugerowane paragrafy i nową wersję, która zwykle jest poprawkę doprecyzowującą lub lekko modyfikującą. Ostatnie kilka stron to syntetyczny opis co jest proponowane.

Jakie zatem są sugerowane główne kierunki zmian ETS dla energetyki?

Wszystko zostaje po staremu i jak w dawnej propozycji. Cele emisyjne UE są utrzymane i roczny wskaźnik redukcji ma wynieść 2,2 % (zamiast 1,74 % jak w obecnej dekadzie) co zgodnie prowadzi do minus 43 % w energetyce do 2030 roku (z poziomu 2005 i to warto sobie bazowo w Excellu przeliczyć z polskim Energy mix). Pojawia się szereg zapisów, które można podrzucić jako korzystne dla Polski (ale w zasadzie prawie nieistotne) np. zostaje podniesiony proponowany próg inwestycji z Funduszu Modernizacyjnego gdzie kraje decydują samodzielnie (do 20 milionów euro z 10 milionów co i tak ogranicza samodzielność do malutkich inwestycji). Lepsze są zapisy o konieczności publicznego wyboru projektów do pomocy, o leciutkiej zmianie struktury zarządzającej Funduszu Modernizacyjnego (tego, który rozdaje pieniądze na inwestycje, a pieniądze ma z pewnej puli emisji do przekazania najbiedniejszym krajom, w tym Polsce). Dalej funkcjonować ma jednak EBI (Europejski Bank Inwestycyjny) jako dysponent (w praktyce).

W raporcie mamy drobne doprecyzowania o małych źródłach i jedno zdanie w początkowych zapisach, że tez system powinien służyć dla racjonalnych kosztów dla przemysłu. Jednak w stosunku do poprzedniej wersji – właściwie nie ma żadnej rewelacji (na plus). Mówi się też już o CCU zamiast tylko o CCS, co pokazuje że naciski na CO2 storage są coraz mniejsze. Wynika to z braku dostępnych technologii. Stawia się teraz na utilization i na to pewnie zostaną przeznaczone dodatkowe środki. Poza tym na koniec raportu, Ian Duncan nie oparł się jednak leciutkiej (a może i głębszej) ingerencji w zapisy, tak aby pomóc swojemu lokalnemu celowi politycznemu (przypomnijcie sobie cytowane przeze mnie priorytety ze strony). Pojawił się bowiem zapis, już dedykowany, o wyłączeniu z ETS platform wiertniczych i wydobywczych oil & gas – co na pewno pomoże szkockiemu sektorowi przemysłowemu. Widać więc, że w Europie, jak to mówią „każdy sobie rzepkę skrobie”.

Co jest naprawdę nowe i kluczowe?

Tak jak oczekiwano i przewidywano spotkanie w Paryżu (grudzień 2015) nie pozostało bez echa. Zaproponowany został zupełnie nowy paragraf „Review of the linear reduction factor in respect of global efforts to reduce greenhouse gas emissions” (Article 30a z odwoływaniem do ustaleń w Paryżu – obniżenie średniej temperatury o 2 st. C a może i o 1,5 st. C – pewnie do końca stulecia). Jakby to nie czytać to w Article 30a pkt 2 proponuje się (zgodnie z pewnymi niejasnymi zapisami z Paryża) zrobienie rewizji celów emisyjnych w 2023 i potem co 5 kolejnych lat. Dzięki tej furtce może okazać się, że w roku 2023 nagle pojawią się ograniczenia CO2 znacznie ostrzejsze od obecnych i narzucone będzie ich zaaplikowanie jako decyzję jednomyślną (w odniesieniu do ustaleń paryskich).


Widać bowiem że cała konstrukcja ETS ma sponsorować rozwój alternatywnych technologii i silnie pomagać energetyce odnawialnej. Ian Duncan w wypowiedziach mówił też, że „With the carbon price sitting around at €5, that’s never going to drive change. At best that’s an irritant. So we need to be looking at drying up the allowances, which are flooding the market. This was the principle ambition of the market stability reserve (MSR)„. A więc cała Europa (poza Polską) jest niezadowolona z niskich cen pozwoleń emisyjnych. Mechanizm MSR (też widoczny i wzmacniany u Duncana) ma być tego rozwiązaniem. MSR będzie wobec tego dalej rozwijany i po 2019 (a szczególnie w okresie 2020-2030) należy spodziewać się silnego nacisku na podwyższanie cen za CO2 nawet do poziomu 30 i więcej euro za tonę.

Jakie jest podsumowanie?

Widać że obraz energetyczny z Brukseli, ale i z innych części Europy Jest zupełnie różny od polskiej perspektywy. Nikt już nie widzi i nie chce widzieć węgla, nikt też węgla nie broni – raczej jest to główny przeciwnik (bo tańszy) innych typów elektrowni. W Europie cały czas odmienia się słowo nowe technologie, innowacyjność i tu też widzi się zupełnie coś innego – energetykę odnawialna – taka jaką danemu krajowi pasuje. Warto gruntownie czytać te wszystkie dokumenty, bo za chwilę będą one obowiązujące i (jak to usłyszałem od pewnego przedstawiciela krajów zachodnich na jednej z ostatnich konferencji) „demokratycznie przegłosowane przez większość”. Na pytanie gdzie my jesteśmy w tej większości nikt nie udziela odpowiedzi. Co gorsza mam złe przeczucia co do tego, czy w ogóle ktoś w Polsce zada jakiekolwiek pytanie.

Nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania.

Czy ktoś w ogóle czyta raporty Duncana?

Czy jakikolwiek przedstawiciel Polski uczestniczy w przygotowaniu zapisów prawnych reformy ETS?

Czy Ministerstwo i odpowiednie departamenty robią jakiekolwiek analizy ile ETS (w różnych wariantach) będzie nasz kosztował?

Czy podejmujemy jakikolwiek lobbing żeby coś zmienić, albo czy w ogóle wiemy co zmienić?

Warto przemyśleć te pytania i jak najszybciej zareagować. Bo tym razem Szkot na pewno nie będzie chciał umierać w obronie Polski.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *