Miał być blog energetyczny i IT, ale nie mogę odmówić sobie wrażeń z podróży koleją (mamy kilka biur w Polsce, często używam pociągów, można popracować zamiast tłuc się samochodem) …za każdym razem wkraczam w świat magiczny – pełen paradoksów i niespodzianek – jakże odmienny od typowej praktyki korporacyjnej …. Można też zastosować do problemów kolei metodykę outsourcingową i energetyczną ….

Warszawa – Łódź Fabryczna – Warszawa – problem „capacity planning”

Łódź – jedno z moich ulubionych miast. Klimatyczna Piotrkowska i urzekający (niestety tylko mnie) dworzec  Łódź Fabryczna. Magia poznawania połączeń przez Łódź – gdzie niekiedy należy przesiać się w tramwaj żeby zmienić dworzec (wszyscy łodzianie wiedzą o co chodzi . kto tam nie był nie wie, że nie ma połączenia kolejowego pomiędzy dworcem Łodź Fabryczna i Łódź Kaliska, a trzeba jechać tramwajem :-)). Łódź Kaliska to a propos też miłe miejsce na Piotrkowskiej, ale wracając do tematu –   wydawałoby się, że określenie ile pasażerów jedzie pociągiem o danej godzinie to w miarę proste zadanie. Wystarczy prosta obserwacja ludzi na peronach przez kilka dni plus potem dopasowanie optymalnej wielkości pociągu. Nic bardziej mylnego – na tej trasie jest zawsze na opak. Ranny pociąg z Wawy o 7 lub 8 z kawałkiem (teraz zmieniają szybko rozkład, bo znowu remontują tory)- nowoczesny, ale mniejszy – zawsze zapchany. Nie mówiąc o powrocie do Łodzi 15-18 – jeśli nie wskakiwać na szybko –  gwarantowane miejsca stojące – co najmniej do Skierniewic. Co innego jeśli jechać z Wawy ok. 10-14 i wracać (tym samym pociągiem) z miasta z łodzią w herbie które nie ma rzeki. Pod wieczór – mamy wypasiony (choć starego typu) 10-cio wagonowy pociąg, gdzie zwykle garstka pasażerów szuka wolnego ….przedziału (mniej więcej 1-2 osoby to maks w każdym). …no cóż … na kolei wiedzą na pewno lepiej co podstawić ….

Warszawa – Łódź Fabryczna – Warszawa – problem „resource planning”

Jak tłok to zawsze można jechać z fasonem – w końcu jest pierwsza klasa. Kiedyś oczywiście się szarpnąłem i wsiadając rano na stacji Warszawa Centralna ze zdziwieniem stwierdziłem że wszystkie miejsca są zajęte. Razem ze mną grupa ludzi z teczkami karnie stała w przejściu pomiędzy siedzeniami. Musimy żyć w bardzo bogatym kraju jeśli tak dużo ludzi podróżuje w luksusie. Sprawa wyjaśniła się do Koluszek podczas sprawdzania biletów. 90 % osób siedzących to byli …- pracownicy kolei dojeżdżający do pracy !!!  Nie żebym dezawuował ich ciężką pracę, ale widziałem wiele razy jak w USA podróżują stewardesy i piloci (zastępcy) na trasach domestic i International – zawsze economic – nigdy Business – firma poszłaby z torbami. PKP to inna kategoria i bardzo bogata firma, których stać na wiele, a pracownicy …chyba w tym względzie nie mogą narzekać …super … choć po chwili przemyślałem sprawę  … może jest w tym jakaś głębszy cel – jeśli do każdego biletu pasażera kolej dopłaca – może należy po prostu wyeliminować pasażerów (zmniejszyć deficyt). Kolej wtedy na spokojnie woziłaby swoich pracowników do pracy …i każdy byłby zadowolony …

Warszawa – Białystok – problem „temperature control”

Czy nie macie wrażenia, że w przedziałach kolejowych są tylko dwa stany temperatury – tropik albo Syberia ? Super gorąco i duszno albo przenikliwe do szpiku kości zimno.  Na pewno na trasie do Białegostoku – mojego kolejnego ukochanego miasta z pięknym centrum, Pałacem oraz  ..klimatycznym klubem Prognozy ..który notabene jest w budynku gdzie mamy biuro. Trasa do Białegostoku – prosta jak drut – 95 % pasażerów jedzie od początku do końca ale pociąg staje jakieś 5-6 razy po drodze w małych miastach (nie ma non-stop ani jednego połączenia). Na początku zastanawiałem się kto tam wysiada – teraz już doskonale wiem – większość ma darmowe książeczki PKP – wiec pracownicy i rodziny.  Ale miało być energetycznie o temperaturze. Więc zawsze jest zimno albo super gorąco. Można dowoli ruszać taką rączką z obrazkami termometru – i tak nic to nie daje.  Ja jako zmarzluch zawsze wybieram więc tropik. Teraz już wiosna i lato za pasem, a wtedy nawet nie ma wyboru – zawsze będzie ukrop w przedziale ….po chwili pomyślałem i już wiem po co ta rączka z regulacją temperatury – chodzi o to,  żeby każdy przez chwile popróbował i mógł przejść konduktor sprawdzający bilety – niech nikt się nie awanturuje ….potem zawsze można otworzyć okno …

Warszawa – Ostrów Wielkopolski – Wrocław – problem „timing” …

Kolejne dwa ulubione miasta. I Ostrów Wielkopolski z rynkiem i Bombardino (kto tam był wie o co chodzi) . Wracałem do Warszawy – w Internecie był podany pociąg o 14.20. Wpadłem zdyszany na stację 14.15 (akurat remontowali – wiec tylko jakaś klitka z kasą i kilkoma krzesłami – jakoś zrezygnowani na nich dziwnie siedzą ludzie) i poprosiłem do Warszawy. Pani dała bez słowa a ja na peron. Tam razem z grupą ludzi czekamy. Nie ma i nie ma …Po jakiejś pół godzinie zapowiedź przez megafon – co prawda trzeba biec na koniec peronu bo nic nie słychać – „pociąg z Wrocławia do Warszawy przez Ostrów – opóźniony o 120 minut” . Załamany wracam w okolice kasy ale wiedziony przeczuciem pytam się królowej z okienka – i tu nagle wszystko jasne : Pociąg według rozkładu (bo zmienili) miał być o 13.15 , w Internecie co prawda zostało o 14.20 (ale to była nieprawda), ale się spóźnił (ona wiedziała więc spokojnie sprzedawała bilety) i przyjechał finalnie o 15.30. Nie czekałem więc tak długo – okazuje się że w sieci ..jednak zawsze maja aktualniejsze informacje…. W pociągu zadzwoniła żona jak jadę i kiedy będę w domu – powiedziałem zgodnie z prawdą że jadę pociągiem o 14.20 który w rzeczywistości był o 13.15 ale podjechał o 15.30 – „Ty zawsze coś wymyślisz żeby się spóźnić „ ….

Białystok – Grodno  – obrazki „lessons learned”

Kto nie jechał …nic nie przeżył. Pomiędzy Białystok (Polska) a Grodno (Białoruś) jest 50 km po szynach (normalnego rozstawu) kursuje pociąg InterRegio – 4 wagony klasy 2 tylko, stary czerwony, z plastikowymi siedzeniami (przypalone od petów) i takimi fajnymi otwieranymi (nawet w czasie jazdy) skrzydłowymi drzwiami…. jest to pociąg przemytniczy. Wsiadamy …a Meksyk zaczyna się za Kuźnią Białostocką (ostatni przystanek w PL). Podnoszę wzrok z nad gazety a tu wszyscy zaczynają się na gwałt przebierać. Kobieta przede mną na oko 50 lat w miarę szczupła nagle zaczyna pakować 20 (dwadzieścia !!!) par butów w elastyczne spodnie. Jeszcze tylko kilka bluzek na siebie i płaszcz. Zmieniła rozmiar o 7-10 numerów ale jest OK. O dziwo ..celnicy białoruscy nic nie sprawdzają i podjeżdżamy na dworzec. Tam …jak w filmach z okupacji – pociąg obstawiony, szpaler wojskowych – wszyscy biegiem z walizami do budynku – a tam elegancka kontrola paszportowa a potem celna. Patrzę na kobietę – trzymam kciuki – uff …udało jej się przejść bez szwanku. Z powrotem (nie jechałem ale mi opowiadali) idą papierosy i alkohol ale trzeba wyrzucić przez okno zaraz za granica i mieć kogoś kto pozbiera. Bilet …chyba 29.90 PLN …wrażenia i wspomnienia …zostają na całe życie….

5 komentarze do “Polskie Koleje Państwowe …..magiczny świat którego nie pojmuję …”

  1. Pragnę zauważyć że ludzie odpowiedzialni za ruch kolejowy są kształceni na PW wydział transportu, notabene kolej nie cieszy się tam dużą popularnością. Możliwe że perspektywa lepszych zarobków w firmach zajmujących się transportem drogowym skuteczne powoduje że na specjalność SRK trafiają Ci którzy nie mają szans dostać się gdzie indziej. A może to nepotyzm panuje w spółkach które powstały po rozpadzie PKP a nadal są między sobą mocno zależne.
    Kursowanie nowych pociągów w godzinach szczytu zapewnia firmie prestiż, szersze grono pasażerów ma szanse zapoznać się z „nowoczesnością”, a także w statystykach zawsze można podać, że zakup pociągu był potrzeby, gdyż zawsze jest wypełniony po brzegi. Pasażer ma wygodnie bo podróżuje „najnowszym” modelem. Co z tego, że nie może się ruszyć aby się nawet rozejrzeć. 🙂 Nie można puścić takiego pociągu pustego a nuż zostanie zdewastowany nawet w biały dzień bo ja tam nie wierzę w skuteczność systemu zainstalowanych kamer.
    Od dawna wiadomo że na kolei czas biegnie inaczej. Na koniec chciałbym dodać jeszcze jedno porównanie kolei i energetyki:
    http://statichg.demotywatory.pl/uploads/1260484844_by_kozu.jpg

  2. Problem nr 1 jest, przynajmniej teoretycznie, do rozwiązania – w 1. klasie TLK można rezerwować miejscówki, co też na tej konkretnie trasie na ogół robię (jedyny warunek – nie mniej niż bodaj 3 h przed odjazdem). No bywa jeszcze problem pociągu po 16 z Warszawy, gdzie czasami do przedziału klasy 1 nie można się dostać, bo korytarz jest zajęty przez pasażerów klasy 2, którzy się nie zmieścili…

    Ja z kolei ostatnio wracałem pociągiem klasy EIC ze Szczecina i w połowie drogi postanowiłem skorzystać z toalety. Otwartą i działającą znalazłem w czwartym zwiedzanym wagonie. Część się świeciła, że „nieczynne” (czyli przepełnione – PKP dokonuje historycznego przejścia na zamknięty obieg WC, ale zapomina, że ten zamknięty obieg wymaga opróżniania nie tylko w Warszawie), część była zamknięta „bo tak”. Pan konduktor, którego zagadnąłem w trakcie poszukiwań stwierdził z ujmującym uśmiechem, że to po prostu pasażerowie się zamykają i palą „i co można poradzić”.
    Z problemem zapełnionych toalet zresztą zetknąłem się nie po raz pierwszy, kiedyś wracałem z Kolonii wagonem PKP IC (pociąg W-wa-Amsterdam-W-wa) i już od samego początku żadna toaleta nie działała. Widać PKP nie stać na odpowiednią usługę w Amsterdamie. A pasażer zawsze może skorzystać z sąsiedniego wagonu Deutsche Bahn…

    A co do Łodzi – pamiętam jeszcze czasy, kiedy jeździły wahadłowe pociągi z Fabrycznego na Kaliski przez śp. stację Łódź Chojny.

  3. jednak nie – do Łodzi i Białegostoku jest pierwsza klasa, ale bez miejscówek (przynajmniej jak kupuje bilet przed odjazdem) – zreszta nawet jak by były, to życze powodzenia z siadaniem na kolanach czterech pracowników PKP z torbami, którzy właśnie zajeli miejsca dojazdowe do Koluszek.
    Co do toalet, to opuściłem to w opisie pociagu do Grodna – na pewno przebija wszytsko co widzieliście do tej pory …(nie do uwierzenia jest jaka pozycję musieli tam pasażerowie przyjąc, żeby uzyskac efekt który widziałem).

  4. Zapewniam, że na TLK wszystkie jest możliwość miejscówki w 1 klasie, bo z niej korzystam regularnie na obu wspomnianych trasach – tyle że jak mówię, 3 h przed odjazdem. Miejsca powinny być oznaczone (tzn. że jest zarezerwowane na trasie od-do), ale ponieważ u nas to się dzieje za pomocą karteczek (a nie jak w DB wyświetlaczy), to na ogół kolejarze to mówiąc brutalnie olewają.

    Na coraz więcej pociągów TLK można zresztą już nabyć bilet przez internet, co pozwala uniknąć stania do kas (aczkolwiek te trasy jeszcze akurat nie). A żeby się dopchać do miejsca, to inna kwestia – w Łodzi zdarzało mi się odpuścić ściganie pociągu po to, żeby na spokojnie usiąść w następnym. No i generalnie staram się unikać godzin szczytu, bo problem z wbiciem się np. w pociąg Warszawa-Łódź po 16 istnieje od kiedy sięgam pamięcią (a jeżdżę tą trasą regularnie od czasów, których pamięcią nie sięgam).

    Co do rozwiązań ogólnych na kolei u nas chyba problemem jest sama koncepcja „konkurencji”. W takiej Wlk. Brytanii konkurencja polega na „wyścigu” po koncesję na dane połączenie. Kto da więcej, albo kto zażąda mniejszej dopłaty (dla linii deficytowych). Potem na określony czas zwycięzca przetargu ma na danej linii monopol. U nas konkurencja to dwa pociągi dwóch różnych spółek w mniej więcej tym samym czasie i próba zbijania cen biletów.

  5. Chętni przyłącze się do dyskusji o PKP. Również jestem częstym klientem (niestety PKP nie wie kto to jest klient) tego przewoźnika. Po pierwsze, aby bezproblemowo i bezstresowo podróżować warto dogłębnie poznać wszystkie spółki, zależności i zasady funkcjonowania – a to nie jest proste! Bałagan jest okropny a statystyczny Polak nie wie o co chodzi i jest zagubiony.

    Najczęściej podróżuje na trasie Wwa-Katowice (wszystkimi spółkami i rodzajami pociągów).

    Pamiętam sytuację kiedy pociąg IR do Katowic był niesamowicie zapchany, oczywiście jeden ElektrycznyZespółTrakcyjny, mnóstwo ludzi. O miejscach siedzących można zapomnieć. Wszedłem z bratem spokojnie do pociągu, miejsca stojące pod drzwiami. 3 godziny podróży przed nami więc rozkładamy gazety, opieramy się o „zamknięte” drzwi i spokojnie jedziemy. Po godzinie znajdujemy z bratem sedno problemu. Problem tkwi też w nas pasażerach, mimowolnie godzimy się na takie warunki podróży. Jest mało wagonów (jeździłem już pociągiem z 3 wagonami – w tym dwie dwójki jedna jedynka), więc ludzie spokojnie siadają na podłodze itp i jadą. Dla nas jazda w takich warunkach nie jest niczym dziwnym.

    Wyobrażacie sobie francuza, który miałby jechać takim pociągiem? Nigdy w życiu. Dlaczego jak pociąg jest pełny ludzie jeszcze na stacji się nie odzywają, żeby dołożyć więcej wagonów? Wystarczy zablokować pociąg i czekać aż wagony się pojawią (były już jedna taka sytuacja).

    Na koniec chciałbym pozdrowić wszystkich dzielnie podróżujących koleją 😉

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *