Trudno dziś mówić i pisać o czymś innym niż koronawirus, kiedy na paskach wiadomości śledzimy ile osób jest już zarażonych w jakich krajach. Kolejne dni, a nawet tygodnie upłyną dalej na walce z koronawirusem, ale jak każda plaga… i ta kiedyś minie. W optymistycznym scenariuszu koniec kwietnie przyniesie powrót do normalności (lub zaraz po długim majowym weekendzie, który w tym roku w porównaniu do wcześniejszych wydarzeń będzie wydawał się krótki).  Następne miesiące to z jednej strony walka z kryzysem i lizanie ekonomicznych ran, z drugiej szybki powrót do koniunktury, stymulowany działaniami rządów i banków centralnych wszystkich krajów.  Co to wszystko przyniesie dla energetyki i dla polityki klimatycznej, która tak wpływa na naszą energetykę?

Na pewno kryzys jest nieunikniony i to inny kryzys niż ktokolwiek z nas doświadczał. Zawirowania gospodarcze wystąpią na skalę światową  – wszystkie regiony zostaną nimi dotknięte. Czerwone obrazki z giełd, zniwelują wartości większości firm, prawie we wszystkich sektorach i oczywiście załamią dotychczasowe zasady obrotu gospodarczego. Uderzenie kryzysu na początek przyjmą małe i średnie firmy – wszyscy, którzy zależą od codziennego popytu konsumentów i wszyscy którzy mają ograniczone zasoby gotówki i żyją z dnia na dzień – duża część tych biznesów nie ma szans żeby przetrwać. Efekty dla globalnej gospodarki w skali kraju będą oczywiście dramatyczne – wydaje się, że efekt 0% wzrostu będzie w 2020 sukcesem dla większości europejskich krajów.

Ale będą też i optymistyczne sygnały. Po opanowaniu koronawirusa, wszystkie kraje przystąpią do bezprecedensowego w historii programu stymulowania gospodarek  – zostaną anulowane złe długi, rynek zaleją kolejne miliardy (jeśli nie biliony) euro kolejnych programów pomocowych i inwestycyjnych. Zostaną poluzowane wszystkie wskaźniki i ograniczniki sektorów bankowych i zadłużenia, a to wszystko spowoduje szybkie przejście w fazę odbudowy i wzrostów  – fakt, że odbudowywać trzeba będzie wiele.

Energetyka także będzie musiała się zmierzyć ze światem, którego nikt nie zna i nikt nie rozumie. 2020 to dość radykalne zmniejszenie zużycia energii (na skale światową, krajowa i lokalną). Dzisiejsze krajowe zużycie 170 TWh (które już łapało tendencję stagnacji jak nie drobnego spadku w 2019) – teraz może spaść i do 160 a może 150 – mamy do czynienia z ogromna nadprodukcją. Jak zresztą i na całym świecie – nagle wszystkiego jest za dużo – energii, węgla, gazu i ropy. Ceny nośników energii spadają gwałtownie  – dzisiejsze 55 $ za tonę węgla (indeks ARA) raczej nie będzie do obronienia i będziemy mieli minima cenowe. Nadprodukcja na rynku ropy jest bezprecedensowa i nie wygląda żeby cokolwiek się zmieniło.  Rynek klienta, który będzie czekał na niższe ceny. Energetyka będzie też musiała ceny zmniejszać (mając tańsze paliwa) – konsumenci ciężko dotknięci kryzysem będą oczekiwali obniżek, a programy pomocowe rządów będą to stymulować. 2020 to nie rok podwyżek cen energii i to niekoniecznie wpływ kolejnej ustawy o rekompensatach i jakże inny trend niż w pierwszych dniach stycznia przy wnioskach taryfowych koncernów.

Zmieni się także Polityka Klimatyczna. „Nie szkoda lodowców gdy płoną giełdy” – całość Green Deal i ograniczania emisji CO2 zostanie chwilowo zapomniane (zresztą redukcję emisji sami zrealizujemy podczas kwarantanny). O ile jeszcze dwa tygodnie temu słyszeliśmy w Parlamencie Europejskim propozycje zwiększenia celów klimatycznych redukcji CO2 (do 55 % 2030) – to dziś już nikt o tym nie będzie pamiętał. Polityka Klimatyczna na rok zostaje zapomniana i odstawiona w kąt (ale nie odrzucona w przyszłości!!) i nie będzie nowych nacisków na wdrażanie udziałów odnawialnych energii. Certyfikaty CO2 tanieją (właśnie zanurkowały poniżej 20 Eur/t) i długo się nie wynurzą. Europejski przemysł nie pozwoli w 2020 na jakiekolwiek dodatkowe klimatyczne koszty, a zielone happeningi, strajki klimatyczne – będą już niemodne. Od razu widać, że pojawia się też unikatowa szansa na dobre „klimatyczne” negocjacje – właśnie teraz Polska mogłaby się zgodzić na „neutralność klimatyczną” – tylko oczywiście na polskich zasadach.

Energetyka paradoksalnie – będzie lepszym giełdowym biznesem niż inne (powrót do bezpiecznych biznesów). Polskie koncerny potraciły już wcześniej po prawie 80 % swoich wartości od szczytów, teraz przez następne tygodnie mogą być wyceniane lepiej niż inne sektory, co nie znaczy, że na plus – tylko mniej negatywnie – w końcu… energetyka nie ma już nic do stracenia.  Raczej po powrocie do normalności i odłożeniu (na chwilę) presji klimatycznych mogłaby rosnąć na wartości nawet szybko, ale… pewnie będzie obłożona kolejnym kosztami ratowania górnictwa (tu sytuacja będzie absolutnie krytyczna), firm remontowych i wykonawczych, klientów końcowych i ich rachunków za energię.

Mówiąc energetyka – trzeba pamiętać o sektorze OZE, który będzie cierpiał jak inne nowoczesne biznesy. Brak wystarczającego kapitału, przerwanie dostaw, opóźnienia produkcji (chińscy producenci) – może istotnie dotknąć wszelkie inwestycje z ostatnich aukcji (większość z nich nie ma szans na realizację o czasie – należy coś wstawić do nowych spec ustaw gospodarczych).  OZE w tym roku będzie się czuło słabo – w całej Europie zmaleje tendencja do zwiększania rachunków klientów (a więc subsydiowania zielonego sektora), a brak nacisków Polityki Klimatycznej zmniejszy zainteresowanie inwestorów. To wróci… ale najwcześniej za rok.

Co dalej i jakie wirusowe lekcje?

Świat się zmienił i nie będzie już taki jak dawniej. Zmienia się model biznesowy (dla wszystkich) i musimy uczyć się organizować społeczeństwo pracujące zdalnie (co możliwe przy nowoczesnym IT) i skupione raczej  w małych domowych, rodzinnych  grupach niż szalejące w wielotysięcznych tłumach na eventach. Firmy muszą mieć procedury bezpieczeństwa  – o samej organizacji pracy, poprzez dostawców i nowy model komunikacji z klientami.  Ale przede wszystkim – nowy trend 2020 – musimy ograniczać koszty, zatrudnienie, wydatki, itp.  Kończy się czas kolorowych logo, marketingu, promocji wielki eventów (i tak ich nie będzie) i wielkiej reklamy (niepotrzebna). Oczywiście to wszystko do momentu kiedy oficjalnie zostanie ogłoszony nie tylko koniec koronawirusa, ale i koniec kryzysu.  Generalnie na rynku przeżyją najsilniejsze firmy (lekcja koronawirusa – podstawą jest silny układ odpornościowy) i potrafiące najszybciej adaptować się do nowych czasów. Przynajmniej przez następne miesiące biznes będzie wyłącznie realny, kostyczno-oszczędny jak protestancki pastor i pozbawiony jakichkolwiek „pierdół”.

Energetyka (polska) paradoksalnie staje przed unikatową szansą. Możliwe jest wynegocjowanie odpowiednich warunków w polityce klimatycznej Unii (co nigdy do tej pory nie miało miejsca) i akurat tego czasu nie można zmarnować. Energetyka powinna stać się efektywna (na ile to możliwe) i skupić się wyłącznie na realnym core-biznesie. Czas też (i znowu jedyna możliwość) na realną reformę górnictwa i pozbycie się złudzeń co do jego długoterminowej przyszłości. Bo najważniejsze – koronawirus nie powinien nas zaślepić na przyszłe wydarzenia. Gospodarka wróci na dobre tory ekonomiczne i znowu będzie działał przemysł – paradoksalnie może nawet lepiej w Polsce wobec konieczności dywersyfikacji łańcucha dostaw przez Europę Zachodnią. Informatyka pokazuje, że trzyma się mocno i jej rola jeszcze wzrośnie pokazując nowe sposoby pracy i organizacji firm. Energetyka nie może zasnąć ani skupić się na obronie starych pozycji – właśnie kryzys jest najlepszym czasem do zmian. Przecież Pakiet Klimatyczny i Green Deal i neutralność klimatyczna wróci – i to bardzo szybko. Znowu (pewnie 2021) będziemy mieli wysokie ceny CO2 i nacisk na odnawialne źródła  – a może byłoby taniej dostosowywać się wcześniej – kiedy jest taniej, a nie drożej. Dobre negocjacje, reforma górnictwa i zniżkowa droga węgla  (obowiązkowa, bo trzeba odrzucić iluzję, że po koronowirusie z węglem będzie inaczej – to tylko chwila), pakiety zmieniające kształt naszych koncernów – to konieczność  – inaczej prześpimy koronawirusową lekcję i znowu obudzimy się za późno w nowym świecie.

Najlepszą lekcją trudnych czasów jak obecnie jest to, że kiedyś przeminą a wartościowe i najbardziej cenne pozostaną dla nas proste wartości jak praca, przyjaźń, rodzina czy miłość.

 

2 komentarze do “Polityka Klimatyczna i Energetyka… po koronawirusie”

  1. Akurat co do górnictwa, to z punktu widzenia rządzących może wystąpić dość dobra sytuacja.
    Za dwa, trzy tygodnie niespodziewanie okaże się, że koronawirus największe spustoszenie w gospodarce sieje nie wśród restauracji, drobnych usług, banków, innego przemysłu, a właśnie w górnictwie. Pięknie uzasadni to przelanie kilku dodrukowanych miliardów złotych czy euro do naszych górniczych potentatów w celu wyrównania „wirusowych” strat 😉

  2. (…)Ale będą też i optymistyczne sygnały. Po opanowaniu koronawirusa, wszystkie kraje przystąpią do bezprecedensowego w historii programu stymulowania gospodarek – zostaną anulowane złe długi, rynek zaleją kolejne miliardy (jeśli nie biliony) euro kolejnych programów pomocowych i inwestycyjnych. Zostaną poluzowane wszystkie wskaźniki i ograniczniki sektorów bankowych i zadłużenia, a to wszystko spowoduje szybkie przejście w fazę odbudowy i wzrostów – fakt, że odbudowywać trzeba będzie wiele.(…)
    Optymizm bierze się z doświadczeń po różnych wojnach… tylko że jest pewien problem. Po wojnie jest co odbudowywać, a po epidemii nie.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *