Czerwone paski wiadomości nie pozostawiają złudzeń – stało się coś co podświadomie przeczuwali chyba wszyscy – terroryści uderzyli w Europie. Uderzenie nie dość, że niespodziewane to też niesłychanie brutalne, pokazało nam, że w XXI wieku Europa też jest linią frontu, a wojna może pojawić się niespodziewanie podczas przyjemnej kolacji na tarasie dobrej restauracji lub w czasie awangardowego koncertu rockowego. Francuzi czują to dziś aż za dobrze, wybuchy w większości nastąpiły w dwóch tzw. „dobrych dzielnicach”, aspirujących do roli nowych centrów rozrywkowych Paryża, jeszcze nie tak popularnych jak okolice Montparnasse, ale wystarczająco eleganckich, aby o takie miano się ubiegać. Oprócz skali i brutalności samych ataków, właśnie to, że wydarzyły się one w miłych miejscach jest tak przerażające – zwykli ludzie znaleźli się na linii frontu, a wojna stała się jeszcze bardziej przerażająca, ponieważ to już nie tylko śmierć bardziej lub mniej anonimowych żołnierzy na odległych placówkach, ale dźwięk strzałów, krzyki i syreny karetek tuż za rogiem. Jeden wieczór zmienił atmosferę we Francji i będzie kładł się cieniem na kolejne miesiące.

Wojna zawsze wygrywała z przyrodą i klimatem. Kiedy dochodzi do bezpośredniego starcia nikt nie przejmuje się płonącymi lasami, ginącą fauną, a nawet katastrofalnymi zmianami dla środowiska. Wojna wygrywała zawsze – od spalonych pól uprawnych i zamienionych w pustynie żyznych krain w czasie podbojów Czyngis-Chana, poprzez wydarzenia sprzed stulecia w czasie I Wojny Światowej ,kiedy podczas artyleryjskich pojedynków w okopach wystrzelono ponad 1,5 miliarda (!) pocisków (co odpowiada około 20 milionom ton materiałów wybuchowych i metali, które zanieczyściły glebę i zmieniły krajobrazy tak bardzo, że ich efekt w niektórych miejscach jest widoczny nawet do dziś. W czasach współczesnych wojna to też i rabunkowe karczowanie lasów tropikalnych podczas konfliktu w Kongo na początku XX wieku (dodatkowo, a może przede wszystkim tez ok. 10 milionów zabitych) i jakże rzadko widoczne w mediach problemy innowacyjnej amunicji we współczesnych konfliktach- (używany jest U238– uran, który powstaje w nadmiarze przy procesie przygotowania najpopularniejszego paliwa jądrowego- małe wzbogacenie U235). Uran jako bardzo ciężki pierwiastek doskonale nadaje się do wyrobu amunicji, która przebija nawet najbardziej zaawansowane pancerze, ale ma jeden, drobny skutek uboczny – podczas uderzania rozpada się w dużej mierze na pył, który oczywiście jest zarówno toksyczny jak i radioaktywny, wobec czego pola współczesnych bitew jak na przykład Irak, usiane są uranowym śmieciem.

Wojna wygrywa więc i dziś i to w starciu z klimatem – a dokładnie ze Szczytem Klimatycznym (COP21). Szczyt ma się rozpocząć za dwa tygodnie właśnie w Paryżu (dokładny termin to 30.11 – 11.12), ale pierwsze spotkania (tzw. pre meetingi) są zaplanowane już na 25-tego. Na Szczycie ma się pojawić ponad 20 tysięcy delegatów z prawie wszystkich krajów świata i wszyscy mają podjąć przełomowe decyzje związane z ograniczaniem CO2. Dziś wszyscy w Paryżu i we Francji i pewnie w Europie na pierwszym miejscu stawiają zamachy i kwestia Szczytu wydaje się być nieaktualną. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Szczyt zostanie zupełnie odwołany, jeśli napięta sytuacja trwać będzie kolejne dni lub (odpukać) zaostrzy się jeszcze bardziej. To dość prawdopodobny scenariusz patrząc na wprowadzenie stanu wyjątkowego i wojsko na ulicach Paryża. Z drugiej strony, być może jako przeciwwagę do obecnych wydarzeń szczyt jednak odbędzie się w planowanym terminie przy zastosowaniu niesłychanie zaostrzonych środków bezpieczeństwa, wtedy wówczas problemy klimatyczne zejdą na drugi plan. Wielkie rozbieżności pomiędzy krajami, które miały być zniwelowane za pomocą działań zręcznej francuskiej dyplomacji, dalej pozostaną rozbieżnościami, bo francuska dyplomacja i francuski rząd będą miały zupełnie co innego na głowie.

Jest wojna, a więc nikt nie będzie zajmował się klimatem. Tysiące delegatów nie będzie swobodnie dyskutować nad kolejną wersją porozumienia, ale z przestrachem patrzeć przez okna strzeżonych hoteli i sal konferencyjnych czy przypadkiem nie pojawią się sylwetki nowych zamachowców. Wojna znów wygrała i tak niestety musi pozostać. Do problemów z klimatem… wrócimy jeżeli sytuacja się uspokoi.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *