Moje Zycie przypadło na czas wielkich zdarzeń historycznych i dramatycznych przełomów, będąc żywą ilustracją chińskiego przysłowia-przekleństwa „obyś żył w ciekawych czasach”. Urodziłem się w czasach prehistorycznych (wg ocen i rozumieniu czasu mojej córki – gdzieś w okolicach pomiędzy dinozaurami, powstaniem listopadowym i walkami na froncie I wojny światowej) i zaczynam się do tego skłaniać, bo pamiętam jeszcze zimę 1981 kiedy ku naszemu zdumieniu wyłączyli nam Teleranek i kolejny odcinek „Czterech Pancernych”. Wiedziałem zresztą, że będzie niedobrze bo w nocy obudziły nas stukoty gąsienic kolumn czołgów, które musiały wyjechać z koszar na rogatki ulic stanu wojennego, moja mama w nocy z krzykiem „wojna, wojna” , a dla nas atrakcja będąca pomieszaniem nienawiści za brak wolności i teleranka , chęci działań konspiracyjnych lub bierno oporowych i umiarkowanego entuzjazmu z uwagi na brak szkoły (zamknęli na dwa tygodnie). … Potem na mych oczach padł komunizm. Najtwardszy system świata, który miał totalnie kontrolować obywateli tysiącami pracowników służb bezpieczeństwa, wywrócił się niespodziewanie i właściwie bez większego hałasu. Teraz myślę, że główną przyczyną były podjęte w końcu lat 80-tych kampanie antyalkoholowe Gorbaczowa w Związku Radzieckim i ich kopie w Polsce (np. nie sprzedawano alkoholu przed godzina 13-tą) – co chyba w zrozumiały sposób wzbudziło skrajną nienawiść społeczeństw (a i nawet pracowników aparatu przymusu) bo komunizmu nie dawało się znieść na trzeźwo, a tym bardziej na niezaleczonym kacu. Wielkie przemiany nie zakończyły jednak dalszych wielkich przemian. Za chwile jedna po drugiej wojny irackie, zadymy izraelsko-arabskie (to właściwie proces ciągły), kolejne wybory prezydenckie i parlamentarne w naszym kraju (każde z nich to czytając wypowiedzi polityków startujących to prawie Armagedon). Kwintesencją mojego uczestnictwa w wielkich wydarzeniach świata był 11 września 2001 kiedy siedziałem (o godzinie 9 czasu wschodniego USA) w samolocie (przygotowanym do odlotu na trasie Pittsburgh – Nowy Jork), kiedy rozdzwoniły się telefony z informacjami o zamachach na Twin Towers. Myślałem, że to jakiś totalny dowcip lub moja ograniczona znajomość angielskiego, ale nagle wyrzucili nas z samolotu (nie wystartował) i …zaczęli ewakuować lotnisko (nad Pittsburghiem przelatywał kolejny porwany airplane i obligatoryjnie ewakuowano wszystkie budynki rządowe) …Sceny jak z filmów o III wojnie światowej, ludzie biegnący do taksówek, autobusów, zagubione psy i płaczące dzieci, zablokowane komórki i napisy na displayach CANCELED o wszystkich lotach … wśród tego totalnego chaosu – tylko ja –  drobny bohater przemian Europy Środkowo-Wschodniej z uporem szedłem w kierunku obsługi z pytaniem „Gdzie jest mój bagaż !!!”. Oni wszyscy zbaranieli – bo właśnie się ewakuowali i myśleli, że wybuchną bomby, samoloty lub cos jeszcze, wszyscy uciekają a tu samotny człowiek awanturuje się o walizki, że mu z samolotu nie wyciągnęli,  i nie mogli zrozumieć, że niezależnie od wszystkich zdarzeń historycznych ( w końcu my już widzieliśmy niejedno), dla niektórych ludzi z naszego regionu najważniejsza jest walizka gdzie są zakupy dla bliskich z amerykańskich wyprzedaży …

To wszystko nic …teraz na moich oczach …historycznie zmienia się stereotyp Niemca, niemieckich decyzji i niemieckiego rządu. Podświadomie porządny, uporządkowany, nudno-poprawny, uprasowany i precyzyjny. Podejmujący długofalowe i przemyślane decyzje oparte na faktach, dużej liczbie badan i analiz i zawsze optymalny ekonomicznie skutkowo.  Niezawodny jak niemiecki samochód …. a tu wcale nie !!! Po pierwsze, samochód już wcale nie taki niezawodny (mój ostatni służbowy Volkswagen pobił rekord awaryjności bo …zakupiony jako całkowicie nowy – nie wyjechał z salonu – okazało się, że przywieźli go z fabryki z krytyczną usterką. Dwa tygodnie krytyczną część dowozili – wyjechał …i znowu zepsuło się coś innego …. Nie jestem ani przesadny ani specjalnie zawzięty – i słusznie bo teraz jeździ w miarę poprawnie (do trzech razy sztuka) …ale mit niezawodności prysł ….

A teraz ….ogórki …..Wszędzie się spodziewałem, że wybuchnie epidemia …ale nie w Niemczech – sterylnym kraju pełnym urzędów kontroli o skomplikowanych nazwach które nie mieszczą się w jednej linijce tekstu …. Zahaczałoby o komedię – ale okazuje się, że zmarło kilkadziesiąt osób, a tysiące jest poważnie chorych. Blady strach padł na producentów i sprzedawców ogórków (pierwszy winny), a przy okazji dostało się też cukinii (jej wina ze podobna), ale też i sałacie, pomidorom i cebuli, a pewnie po trochu i szparagom ….I tu wiadomość dnia. – wcale nie hiszpańskie ogórki to źródło zakażenia (tez maja „cole” ale jakąś inną) …Wiec po naprawdę kilku dniach i setkach jak nie tysiącach chorych – dalej nie wiadomo praktycznie co się dzieje. Naprawdę …coś dziwnego w naszych czasach …a pewnie i rezultat zcentralizowanej produkcji żywności na wielkich farmach (gdzieś sypnęli do czegoś zanieczyszczoną wodą lub czymś innym) …ale szokujące że nie można tego zlokalizować. … Jakże się cieszę że nasze ogórki, truskawki i inne rzeczy z mniejszych farm (nawet jak jedna z problemami to nie tak powszechnie wszyscy chorzy) i z drugiej strony patrzę inaczej na Sanepid, który chyba nie gorszy od swoich niemieckich kolegów ….

Niemieckie fobie i zmiany nie omijają energetyki. Na fali fobii po japońskiej Fukushimie …nagle gruchnęła wiadomość – Niemcy całkowicie rezygnują z energetyki jądrowej. Nie  tylko nie przedłużają żywota swoim starym elektrowniom, ale i zamykają w miarę młode. Nie dotyczy to jednej małej instalacji ani izolowanych obiektów – oni produkują z atomu prawie 140 TWh energii rocznie – to prawie tyle ile cała produkcja w Polsce (a u nich globalnie koło 11 % ich zapotrzebowania) – co też pokazuje dysproporcje pomiędzy naszymi gospodarkami. Niemiecka polityka jądrowa była bardzo niespójna. Co raz, kiedy do władzy dochodzili Zieloni (w dowolnej koalicji) – zamykali całą energetykę jądrową , by potem inne rządy i koalicje dawały mała furtkę na dalszą produkcję . Kwintesencją zawirowań były ostatnie lata. Z jednej strony Niemcy niesłychanie agresywnie inwestują w energetykę odnawialną (co odbija się u nich też i w bilansowaniu sieci – maja wiatraki) i chcą ograniczać emisję CO2 z elektrowni na węgiel (a maja ich 50 % w systemie). Pragmatycznie na początek – inwestowali w zielone, ograniczali czarne, a dali możliwość przedłużenia czasu eksploatacji elektrowni jądrowych. Po Fukushimie (i ostatni miesiąc) powiedzieli zupełnie nie – i decyzja zapadła, by do 2022 zlikwidować cała produkcję nuklearną (paradoksalnie to możliwa data uruchomienie EJ w Polsce). Na pewno nacisk środowisk zielonych bez których rząd miałby duże problemy …i od razu efekt – energia momentalnie już ponad 25 % droższa ….a chyba nie koniec trendu. Na razie katastroficzne prognozy ich operatora sieci …że może im zabraknąć prądu z zimie …. Więc w końcu jak z tymi Niemcami …nie wiadomo …Mieli być pragmatyczni ….a są idealistyczni …. Zawsze dbali o bezpieczeństwo, a teraz podejmują bardzo ryzykowne (strategicznie) decyzje …skąd my to znamy …czyżby jakiś Polski wirus ? … Na dodatek ostatnio przyjechała do nas delegacja jednego z ich landów i bardzo zachęcają żebyśmy (Polskie firmy) otwierali u nich nie tylko przedstawicielstwa, ale inwestowali w pełne firmy i zatrudniali ich pracowników.  Znak czasów ? …Nowe ciekawe czasy ? ….boję się myśleć dalej że może przyjdzie czas, że będą przyjeżdżać do nas na wakacje zbierać za pieniądze nasze szparagi i jabłka … kto wie ..w końcu widziałem już tyle zmian ….żyję w naprawdę ciekawych czasach …

2 komentarze do “Niemieckie fobie ….nuklearno-ogórkowe”

  1. Co do przyczyn upadku komunizmu, coś w tym musi być – wszak już Jerofiejew pisał:
    „O, ty najbardziej haniebna i bezsilna poro życia mego ludu: między świtem a otwarciem sklepów. Ileż dodatkowej siwizny wplotłaś we włosy nam, bezdomnym i melancholijnym szatynom!” 🙂

  2. Nic nie jest takie proste jak sie na pierwszy rzut oka sie wydaje, a zwlaszcza polityka energetyczna Naszych zachodnich sasiadow. Jak w wiekszosci krajaw na swiecie tak i u naszach sasiadow jest okolo 70% ludzi nalezacych do najnizszej warstwy spolecznej, 20% do sredniej i ok 10% do bogatej (najnizszej, sredniej i bogatej mozna wymiennie stosowac z: wyksztalceniem zawodowym, srednim, wyzszym, choc nie zawsze sie one pokrywaja). I uprawiajac polityke, obojetenie jaka, trzeba tak robic, zeby te 10% spoleczenstwa podporzadkowalo sobie, ale i dbalo o te pozostale 90%.

    Polityka energatyczna DE idze w bardzo ciekawym kierunku. Kiedys bylem duzym przeciwnikiem budowania ogniw fotowoltaicznach (PV), bo drogie(wrecz bez dotacji panstwowach nieoplacalne), bo utrudniaja regulacje czestotliwosci SE. Jednak w ciagu ostatnich 5 lat koszt jednostkowy produkcji energi z PV spadl dwukrotnie (efekt skali produkcji), PV produkuja w calym swoim cyklu zyciowym mniej wiecej 10x wiecej energi, niz jest potrzebne na ich wyprodukowanie i recycling, a oprocz tego, energia wyprodukowana w PV(poprawnie mowiac przetworzona) jest najczescniej wykorzystywana w poblizu miesca produkcji. Warto dodac, ze DE postawili na decentralizacje produkcji energii z PV, tzn nie buduja duzych elektrownii solarnych, nie zasmiecaja krajobrazu, tylko wykorzystuja dachy. Juz teraz w lato w porze najwiekszego zapotrzebowania PV pokrywaja 12% zapotrzbowania mocy. Oczywicie okazalo sie, ze osiagalna jest 1\8 mocy zainstalowanej w PV, co nie jest imponujace. DE doszli juz prawie do bariery budowy nowych PV, bez przystosowania reszty systemu do tak zmienej krzywej podazu energi. (Nie zapominajmy, ze maja juz 20GW mocy zainstalowanej w wiatrakach). To wlasnie dlatego Siemes intensywnie rozwija energetyczne turbiny gazowe, ktorych niejako priorytetem jest regulacja czestotliwosci i mocy w SE. (Alstom w tym czasie rowija turbiny z 2ma pierscieniowymi komorami spalania, dostosowane specjanie na potrzeby ukladow gazowo-parowach, gdzie turbina gazowa osiaga przy 35% mocy znamionowej ok 80% sprawnosci znamionowej. Jest wiec czym regulowac wiatraki i sloneczko.)

    Ostatnio tez Bundestag powaznie zastanawia sie nad znacznym przyspieszeniem rozbudowy SE, poniewaz DE postawili na rozbudowe CHP (Combined Heat and Power), czy jak to oni nazywaja KWK (Kraft-Wärme-Kopplung), chca zwiekszyc udzial produkcji ciepla z KWK z 12% na 25% do 2020. Bardzo ambitny cel, no ale KWK w polaczeniu z pompami ciepla to bardzo interesujaca opcja. Notabene rzad dotuje pompy ciepla dla domow jednorodzinnych, szkoda, ze nie zapamietalem ile to setek milioniow € na to przeznaczyli.

    Summa summarum 1 KWh w DE kosztuje ok 0,23-0,24 € za kWh (tyle bylo na rachunku z marca) czyli teraz bedzie ok 0,26-0,28€ we Francji jest 0,12€/kWh a wiec ok. 2,5x taniej. No ale DE doszli do przekonania, ze tylko bat nad glowa, i inwestycje w nowe technologie, sprawia, ze DE beda mieli co eksportowac ( a obecnie i tak sa juz najwiekszym eksporterem1112 Milliarden Dollar, USA 1037 Milliarden Dollar, CHRP 969 Milliarden Dollar) i obecnie sa najwiekszym eksporterem wiatrakow, PV, pomp ciepla, no i samochodow; VW ma wieksza czesc przemyslu samochodowego w Europie. No ale kasa jaka laduja w badania tez jest imponujaca, dla przykladu budzet calkiem sredniej jednostki badawczej wynosci 2,5 mld.€ / rok.
    Oczywiscie ryzyko jakiego sie podjali jest niesamowite i pewnie nie inwestowali by tyle, w nowe technologie energetyczne, gdyby nie zaczeli zamykac EJ, co i tak bedzie slono koszkowac Bundestag, bo RWE juz zlozylo pozew o odszkodowanie 🙂 Ciekawe na ile wycenia np 10 lat pracy EJ 🙂 A ja ostatnio kupilem sobie ostatnio zarowke halogenowa, odpowiednik starej zarowej 200watowki 🙂

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *