Ulubiony bohater filmów akcji – Indiana Jones w drugiej części kultowych filmów od samego początku wpada w poważne kłopoty. Uciekając z jakiejś chińskiej awantury wskakuje do samolotu, który przemierza azjatyckie przestrzenie i w pewnym momencie znajduje się gdzieś na północy Indii wśród górskich szczytów. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku i można przez chwilę odpocząć, gdy nagle piloci szybko przechodzą przez kabinę pasażerów, wkładają spadochrony, otwierają tylne drzwi … i po prostu skaczą w chmury. Samolot leci dalej, ale jak się okazuje nie ma już paliwa, a innych spadochronów także brak. Indiana zostaje więc na pokładzie samolotu z wyłączonymi silnikami z wolna pikującego w ścianę góry, w towarzystwie rozhisteryzowanej blondynki w szpilkach i rezolutnego, chińskiego 10-latka. Czas ucieka, a góra coraz bliżej. Zdawkowa informacja przemknęła w porannych newsach i wiadomościach– łotewska prezydencja Unii Europejskiej doprowadziła do porozumienia w sprawie MSR (Market Stability Reserve). Właściwie brzmi to nawet optymistycznie, bo ładnie kiedy państwa w Europie dochodzą do porozumienia, drobny szczegół, że jeśli chodzi o nas to w żadnym wypadku nie byliśmy za, ale jak widać do końca nikt nas nie pytał. MSR jest bowiem największym wrogiem energetyki węglowej i górnictwa węgla kamiennego, pozwala bowiem swobodnie i arbitralnie wycofywać z rynku pozwolenia emisyjne (EUA) na emisję CO2. Europejski rynek emisji (ETS) jest bowiem tak skonstruowany, że ma mieć postać wolnego handlu (swobodnie kupować i sprzedawać certyfikaty mogą wszyscy, a cena ma być wypadkowa czystej gry rynkowej podaż-popyt), ale z MSR jest takim trochę wolnym rynkiem ze sterowaniem, bo w swoich założeniach MSR ma zapewniać utrzymanie cen pozwoleń na wymaganym (czytaj wysokim) poziomie. Ponieważ cały czas globalna konsumpcja energii w Europie jest niższa niż była prognozowana (zarówno z powodu coraz większej energoefektywności urządzeń jak i prozaicznie z powodu wyprowadzania produkcji do Chin i innych krajów), certyfikatów CO2 na rynku jest dużo, a więc ich cena jest niska (ok 7 EUR za tonę CO2). Rozwiązaniem jest wiec MSR i arbitralne usuwanie „nadmiarowych” pozwoleń – na dzień dzisiejszy szacuje się, że jest ich około 2 mld ton (certyfikaty EUA) za dużo , optymalnie (wg zwolenników wysokich cen za CO2) powinno być max. 400 – 600 mln. MSR od początku był największym problemem dla Polski, bo widać było jak na dłoni, że to prosty system do podbijania cen pozwoleń (prognozuje się że do min 27-30 Eur/tonę) co odpowiednio zwiększy nasze obciążenia związane z Pakietem Klimatycznym o kilka razy. Stanowisko Polski było więc dalekie od „chęci porozumienia”, a nawet w sposób bezpośredni stworzyło coś co się nazywa „mniejszością blokującą”, aby przynajmniej nie wprowadzać MSR szybciej niż potrzeba (wg konkluzji z 2014 miały istnieć nie wcześniej niż 2021) (wcześniej pisałem na ten temat tutaj)

Klęska polskiej „mniejszości blokującej” nastąpiła nagle. Czesi będący do niedawna z nami, ostatnio przeszli na „zieloną” stronę czystej Europy i zostali przekonani do Łotewskiej propozycji, aby MSR wystartował od stycznia 2019. Wydaje się, że łotewski sukces jest przesadzony i kolejne regulacje zostaną wprowadzone – ich szczegóły podaję za portalami anglojęzycznymi łotewskiej prezydencji tutaj, żeby nie było wątpliwości w interpretacji:

starting date (1 January 2019)
„backloaded” allowances (the 900 million allowances whose auctioning was postposed from the years 2014-2016 until 2019-2020) will be placed on the market reserve
unallocated allowances transferred directly to the market reserve in 2020 and future usage to be considered under wider ETS review
EU ETS and MSR review to take into account carbon leakage and competitiveness aspects, as well employment and GDP related issues

Jak widać – wszystko jest pozamiatane. MSR wchodzi w życie i dodatkowo dostaje do siebie drobne 900 mln ton pozwoleń z tzw. backloadingu (wycofane pozwolenia z lat przed 2013, które miały być przeniesione na lata 2019-2020 – a jak widać nie będą). Ceny pozwoleń będą mogły być swobodnie podniesione w górę (już bez żadnej możliwości interwencji ze strony państw bo to jest decyzja suwerenna komisji od MSR). Na osłodę i dla komunikatów PR-owych pozostaje ostatni punkt, który można obwieścić jako sukces – że europejski system handlu emisjami będzie bacznie przyglądał się „carbon leakage” – wyprowadzaniu przemysłu na zewnątrz oraz wpływowi rynku pozwoleń na rozwój państw i problemy z zatrudnieniem. Jest wiec super, bo górnicy z zamykanych kopalń węgla kamiennego (jest to już przesądzone w kolejnych 5, a dramatycznie gwałtowne w następnych 5 latach) będą mogli napisać memorandum lub też zostanie zatrudniona firma konsultingowa do wykonania szczegółowego opracowania. Niestety… sytuacja naprawdę staje się ciężka i warto spojrzeć prawdzie w oczy. Walka o zachowanie dotychczasowego polskiego energy-mix jest przegrana, energetyka węglowa powoli idzie w odstawkę, wszelkie nowe modernizacje po 2019 (a będzie wycofywanych sporo bloków) muszą być oparte o gaz, energię jądrową i coraz więcej OZE. Jeśli mówi się A to zwykle po tym następuje kolejna litera alfabetu – wiec też oznacza to gwałtowne zmiany w górnictwie oraz gwałtowne zmiany w sektorze energetycznym i u pracowników koncernów. Warto chyba im to zawczasu powiedzieć, a przy okazji też planować przyszłe budżety naszego kraju z mocnym kawałkiem związanym z nowymi inwestycjami (poza węglem) i pewnie zwiększonym importem gazu.

No cóż… Indiana Jones też miał problem. Ale szybko udało mu się znaleźć na pokładzie samolotu nadmuchiwany ponton, szybko zapakować do niego nerwową blondynkę i chłopca, wypchnąć to wszystko z samolotu i spokojnie wylądować na lodowcu. Może i trudne, ale daje się zrobić. Tylko pytanie do decydentów czy w tym naszym energetycznym filmie biorą rolę Indiany Jonesa czy też skaczących wcześniej pilotów.

Jeden komentarz do “MSR od 2019- czyli pogrzeb energetyki węglowej i górnictwa odbędzie się szybciej.”

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *