O co chodzi w całej sprawie ?
Polska (wraz z koalicją innych państw łącznie 10 w pełni popierających, 3 -4 częściowo) pragnęła aby gazociągi morskie (przebiegające poza lądowymi granicami państw Unii ale w obrębie morskich obszarów terytorialnych) podlegały przepisom tzw. trzeciego pakietu energetycznego (do tej pory w sprawie rurociągów morskich nie było precyzyjnego ustawodawstwa co było wykorzystywane aby ominąć ograniczenia unijne). Co dają te regulacje – przede wszystkim konieczność tzw. unboundlingu – rozdziału obrotu od przesyłu – czyli rozważając już bezpośrednio Nordstream II – Gazprom jako firma inwestująca w gazociąg aby sprzedać swój gaz, nie mógłby być jednocześnie jego operatorem (nadzorować przesył) a musiałoby to zostać przekazane dla niezależnej firmy powołanej i nadzorowanej zgodnie z prawem unijnym. Operator gazociągu musiałby zachowywać niezależność i udostępniać moce przesyłowe, transparentnie i na zasadach rynkowych dla wszystkich graczy na rynku gazowym. Trudno sobie oczywiście wyobrazić żeby dało to możliwość kupowania gazu przez Nordstream II od innego dostawcy niż Gazprom (strona rosyjska na zasilaniu gazem raczej nie dopuściła by do otwartej konkurencji) ale już same stawki za przesył gazu (opłaty) musiałyby być transparentne (i tańsze) i nie płynęłyby bezpośrednio do Gazpromu (i konsorcjum firm z nim związanych) co oczywiście obniżałoby rentowność całego projektu (jak tez uniemożliwiało rodzaj gry rynkowej i preferowania niektórych odbiorców, dawania dodatkowych upustów lub dodatkowych podwyżek a przede wszystkim jawnego blokowania i dyskryminowania niektórych kupujących). Istotnym ograniczeniem byłby także czas – bo cały wymagany pakietem unboundling opóźniłby proces samej budowy (a tu optymistyczny termin planowany na koniec 2019). Ostatnie lata to więc gra europejskich krajów z których firmy były zaangażowane w budowę Nordstream II (Niemcy, Holandia, Belgia, Austria) aby w ogóle nie podjąć jakiejkolwiek decyzji (a wiec wybudować gazociąg i uznać że powstał przed jakimikolwiek europejskimi konsekwencjami prawnymi) a przede wszystkim Polską, która widzi niebezpieczeństwo ograniczenia tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę (jak i przez Ukrainę) i wraz z innymi rosyjskimi przedsięwzięciami (jak np. prawie całkowite wydzierżawienie mocy przesyłowych gazociągu OPAL idącego we wschodnich Niemczech) które naturalnie monopolizowały rynek i uniemożliwiały Polsce swobodną dywersyfikacje i nacisk poprzez utrzymanie tranzytu do innych krajów Europy przez polskie rurociągi. Na to Polska, w swojej strategii odpowiadała tez rozwijaniem gazoportu LNG Świnoujście i projekt Bramy Północnej (Baltic Pipe) – połączenia gazowego z zachodnioeuropejskimi gazociągami i dostawami gazu np. z Norwegii).
Uproszczona strategia stron: Gazowe „kleszcze” Rosji – Nordstream II (55 mld m3 rocznie) i TurkishStream (31 mld m3) na południu oraz gazoport LNG (blisko 3 mld m3) w Kaliningradzie. Polska koncepcja to gazoport LNG Świnoujście (obecnie 5 z rozbudową do 7,5 mld m3) i Baltic Pipe (8-10 mld m3). Przy rozważaniu alternatywnych dostaw jest jeszcze gazoport LNG na Litwie (1,5 i ewentualna rozbudowa do 3,8 mld m3)
Jaki wynik kompromisu ?
Polsce (i jej sojusznikom w tych negocjacjach) nie udało się osiągnąć pełnego sukcesu (pomimo niespodziewanego ale tylko częściowego poparcia Francji, która w kluczowych momentach zaproponowała własne poprawki do uzgodnień). Nordstream II (jak i morskie gazociągi) nie został w pełni podany europejskiemu prawu (pakiet energetyczny) ale tylko w części – bezpośrednio przebiegającej przez wody terytorialne ostatniego państwa unijnego (przed końcem rurociągu – czyli w tym przypadku Niemiec). Mamy więc rodzaj regulacji w której do końca nic nie wiadomo (i trzeba będzie dalej negocjować) – większość Nordstream II będzie działał na zasadzie wzajemnej międzynarodowej umowy Niemcy-Rosja (a wiec globalnie bez wpływu UE, tylko ew. notyfikacja unijna umowy międzynarodowej i bez żadnych gwarancji ze nie zostanie wykorzystany do gazowej izolacji Polski) a jedynie ostatni kawałek (przez niemieckie wody) ma podlegać unijnym regulacjom (trudno powiedzieć jak wydzielić 5 % rury stanowiącej całość) ale tu też wiodąca rolę w propozycjach jak to zrobić, ma kraj gdzie leży rurociąg (czyli Niemcy). W tym sensie, w praktyce Nordstream II powstaje dalej i prawdopodobnie zostanie ukończony zgodnie z planem (lub z niewielkim poślizgiem) i z tylko lekkimi (do końca niejasnymi) regulacjami nadzoru przez UE. Polska (i jej sojusznicy) nie mogli niestety liczyć na więcej , alternatywą byłby brak kompromisu i całkowite wyłączenie Nordstream II z jakiejkolwiek kontroli UE (gazociąg byłby bardzo szybko dokończony przed kolejnymi negocjacjami i kompromisem i pozbawiony zupełnie jakiegokolwiek europejskiego nadzoru – tak jak stało się to z Nordstream I). Polska liczy na możliwość zmian układu sił w parlamencie europejskim po majowych wyborach i możliwość ze ewentualne regulacje Nordstream II (zarówno międzyrządowa umowa Niemcy-Rosja o kawałku nie podlegającym regulacjom dyrektywy UE) jak i ten kawałek na niemieckich wodach będzie musiał dostać akceptację unijna, a wtedy będzie można wprowadzić większa transparentność i niezależną kontrolę. Z kolei kraje zaangażowane w budowę liczą że kompromis nic nie zmieni i przede wszystkim nie obniży rentowności (nie wprowadzi kontroli nad stawkami przesyłowymi) i Nordstream II pójdzie pełna parą wobec usunięcia niepewności dla inwestorów finansowych. Czas pokaże co będzie możliwe (tu nowa konfiguracja europarlamentu pokaże możliwości negocjacyjne), na pewno jakiekolwiek wysiłki w kierunku obrony przed monopolizacją i dominacją jednego dostawcy są jak najbardziej wskazane z punktu widzenia interesów naszego kraju. Kompromis pokazuje tez że należy kontynuować wszelkie działania w kierunku dywersyfikacji dostaw a rozbudowa LNG Świnoujście i budowa Baltic Pipe jest niezbędna, a może nawet musi być uzupełniona o plany kolejnego gazoportu. Zużycie gazu w Polsce będzie szybko rosnąc (z uwagi na konieczność modernizacji energetyki węglowej i walki ze smogiem który wymieni węglowe piece w domach na gaz) i być może nawet podwoimy zużycie do końca 2030. Tak wiec dostęp do otwartych, transparentnych rynków jest kluczowy dla gospodarki (nie wspominając już o połączonych geopolitycznie problemach Polski i Ukrainy z malejącym tranzytem w obecnych rurociągach).
Opublikowany właśnie tekst uzgodnień (LINK ) rzuca więcej światła (pokazując jaka będzie dalej strategia stron):
- „Member States should be able to grant derogations from certain provisions of Directive 2009/73/EC to such [ ] gas transmission lines which are completed at the date of entry into force of this Directive” – wyłączenie z obowiązywania dla rurociągów powstałych wcześniej (Nordstream I na przykład), także pewnie prawnicza furtka czy obecny tekst to w pełni obowiązujący (to jest tylko na dziś Proposal – więc należy go finalnie zatwierdzić) – a więc jest otwarcie końcowych negocjacji i jeśli by się przeciągnęły (a Nordstream II by się zbudował) to też mógłby nie być tymi ograniczeniami objęty.
- Paragraf 5 „The applicability of Directive 2009/73/EC [ ] to gas [ ] transmission lines to and from third countries remains confined to the territory[ ] of the Member States. [ ] As regards offshore [ ] gas transmission lines, it should be applicable in the territorial [ ] sea [ ] of the Member State[ ] where the first interconnection point with the Member States’ network is located” i potwierdzenie ze Dyrektywa obowiązuje wyłącznie na obszarze wód terytorialnych państwa, na którym jest wyjście/wejście do rurociągu
- Dość niejasne moim zdaniem w 5b –„ ]a coherent and transparent procedure should be established to authorise a Member State, upon its request, to amend, extend, adapt, renew or conclude an agreement with a third country on the operation of a transmission line or an upstream pipeline network between the Member State and a third country” o wpływie UE na podpisywanie porozumień międzynarodowych (tu w przypadku Nordstream II Niemcy-Rosja) do ich umowy o rurociągu poza wodami terytorialnymi Niemiec – prawnicy musza się wypowiedzieć co znaczy „upon its request” – czy Niemcy muszą się pytać czy też tylko mogą jak chcą.
Czyli jak zwykle: „Dopiewo dostało w d-pę….: Polska przespała swoją szansę zostania krajem tranzytowym przy okazji rozmów na temat Jamału 2 Odgrywając „wielkopańskie ceregiele” doprowadziliśmy do powstania NS-1 , a że odniósł on sukces polityczny (i pewnie ekonomiczny) ruskie kontynuują dalej NS-2 a Polska z Ukrainą została z „ręką w nocniku” . I po raz kolejny przekonaliśmy sie ,że nic w Europie nie znaczymy razem z resztą krajów żądających poddania NS-2 regulacji unijnej. Racją stanu Polski jest Dywersyfikacja dostaw surowców energetycznych w taki sposób abyśmy mieli jak najszerszą możliwość wyboru dostawcy i nie podlegali naciskom politycznym z jakiegokolwiek kierunku. Strategię te potwierdza istnienie naftoportu i jego wpływ na zachowanie „głównego dostawcy” . Co prawda ruskie eksperymentują i w tym kierunku (np z jakością ropy) ale pewnie działają w ramach nakreślonych przez umowę -pewnie tragicznie niedoprecyzowaną.
Brak długofalowej strategii realizowanej systematycznie przez nasze władze doprowadza do rozgrywania nas jak przedszkolaków na tym polu – czego sami jesteśmy sobie winni. Widać jak na dłoni stopniowe uzależnianie Europy od Gazpromu prowadzone systematycznie i drobnymi kroczkami. Rosja działa spójnie i długofalowo. Widać to też w niemieckim „energiwende” miało być pierwotnie uniezależnienie od dostaw zewnętrznych a po latach wyszło że wiatraki , ruski gaz i trochę PV . Jestem przekonany że Rosjanie spenetrowali niemieckie władze i realizują swoje własne cele ekonomiczne w bardzo głębokim zakresie. Cała „polityka klimatyczna” UE to jedno wielkie „robienie dobrze” ruskim. Przy okazji zabija sie rodzimy przemysł – toż to jest nieprawdopodobne aby decydenci unijni tego nie widzieli -śmiem twierdzić że mamy do czynienia z jedną wielką ruska agenturą – i pewnie nie tylko ruską. Co możemy zrobić ? – dobrze gospodarować na własnym podwórku pilnując własnego interesu ekonomicznego nie mieszając się w wielka politykę międzynarodową bo to nam nigdy nie wychodziło. Polsce potrzebny jest dobrze skonfigurowany mix energetyczny a że firmy z tej branży są w „łapie” rządowej teoretycznie nie powinno to nastręczać wielkich problemów , tyle że jak nam wychodzi sami widzimy ….dlaczego tak się dzieje ? Żeby nie było : nic do Rosji nie mam ale nie powinniśmy dawać z siebie robić neo-kolonię uzależnioną śmiertelnie w kluczowych obszarach. Dostawy z Rosji nie powinny przekraczać 25% zapotrzebowania i winien być realizowany przynajmniej ekwiwalentny eksport w ich kierunku.
Pani Konradzie,
Bardzo ciekawy i rzetelny tekst.
Pozdrawiam,
Tomasz Szczurowski