Akurat prezydent USA przyjechał i wyjechał z Polski, jest dobry pretekst żeby o wrażeniach z jego kraju napisać. Obama jak większość Amerykanów ze stereotypów – nie bardzo wiedział gdzie jest w Europie pewnie, te dziesiątki małych krajów, gdzie każdy mówi jakimś innym językiem i ma inne flagi potrafi im zamieszać w głowie – dlatego pewnie też natychmiast w Polsce musiał podjechać do Marriota – gdzie w amerykańskiej sieciówce wreszcie czuje się jak w domu. Zżymałem się też i ja na początku dlaczego nikt u nich nie zna geografii Europy ….ale mi przeszło kiedy uświadomiłem sobie z kolei ich odległości i różnorodności w stanach – czy ktoś u nas wie, gdzie jest North Dakota i Montana i co jest pomiędzy nimi do  Pensynlwania lub  Rhode Island ? A odległości podobne jak od Bułgarii do Portugalii przecież …

Na początek kulinaria oczywiście. Typowy przesad, że w Ameryce jest śmieciowe jedzenie jest całkowicie błędny, pod warunkiem, że przestrzega się zasady …”danie za 10 dolarów” (w Nowym Jorku trzeba zmodyfikować na 30 dolarów).  Otóż poniżej tej ceny (za dobre drugie danie) trafiamy do koszmarnych sieciówek  z żarciem z plastiku – tu wielkie rozczarowanie dla wielbicieli McDonalds – w Ameryce nie zobaczą jak w Polsce czystych fajnych złotych łuków – tam będą to małe (!!!) , brudnawe speluny wciśnięte w jakieś zatęchłe kąty, gdzie naprawdę już nikt nie je (jeśli ma choć o dolara więcej) … a niektóre promocje (kiedyś był cheeseburger za 55 centów (!!!) przyprawiają o zawrót głowy, ale i wiele mówią co do tego kotleta napchali. Ale wracając do lepszego żarcia …Powyżej 10 $ – jest ekstra. Od steków, poprzez owoce morza , albo kombinację (np. dobrze wypieczone steki lub żeberka (super) ..z krewetkami …) naprawdę smaczne, podane w ogromnych ilościach i bez rozczarowań (tylko musi być powyżej 10 $). I do tego obsługa kelnerska – która uważam za najlepszą na świecie. O ile w Polsce (może już troszkę mniej) i w całej Europie ogólnie – zawsze kelner traktuje gościa jako nieproszonego natręta , a sam pokazuje, że on to pracuje tu tylko trochę z przypadku bo jest artystą, studentem, wolna dusza lub filozofem – to w Ameryce – zawsze jest perfekcyjnie. Tam zresztą system „complains” działa bez zarzutu – można poskarżyć się jeśli cokolwiek jest nie tak – ale nie ma kiedy (jeśli „jedzenie jest >10 $) – bo naprawdę można pozazdrościć – poziom obsługi jest zawsze znakomity. W ogólnie bardzo pruderyjnej Ameryce można tez spotkać takie perły jak np. Hooters (często pojawiają się w amerykańskich filmach) – to specjalna sieciówka w której główną rolę grają kelnerki ubrane w charakterystyczne króciutkie spodenki i niesłychanie obcisłe T-shirty (a kelnerki wybierane są według specjalnego klucza, który eliminuje wszystkie potencjalne pracownice z biustem poniżej rozmiaru D++. Tam często można spędzać urodziny i jest specjalny zwyczaj (zdarzyło mi się) że jako solenizant staje się na barowym krzesełku (metr wysokości co najmniej) z kubkiem papierowym na nosie i czymś w rodzaju papierowych skrzydełek , machając jak ptak stoi się w kręgu śpiewających „Happy Birthday” mocno napiętych kelnerek. Byłoby pewnie fajnie, gdyby nie wypity wcześniej „pitcher” (koło 2 litrów) dzbanek piwa co powodowało wielkie zgorzenie podczas latania na tym stołku , tak że niewiele niestety widziałem ….

Sam sektor energetyczny – tu zaskoczenie  – jest bardzo różnie . Od najnowszych elektrowni i wysokich technologii …do dość wyeksploatowanych instalacji gdzie cześć urządzeń nie powstydziłoby się transferu do naszych zamykanych właśnie obiektów. Amerykanie jako do bólu praktyczni – remontują i wymieniają – wtedy kiedy trzeba i kiedy się opłaca. W obecnym czasie rządów księgowych i finansistów nawet czasami później niż wcześniej, co jest powodem do narzekań wielu inżynierów w sektorze. Stan linii przesyłowych – należy ocenić jako …średni (skąd my to znamy) …i zostało już u nich wewnętrznie określone jako jedno z największych zagrożeń energetycznych kraju. Mój ulubiony obrazek poniżej to obszar wokół Nowego Jorku i sam  Manhattan pewnego miłego wieczoru w 2003 roku.

Jak widać zdarza się i u nich i na dodatek jeszcze bardziej spektakularnie. Rozwój samego sektora wytwarzania też nie jest prosty i jednoznaczny. Przed rokiem 2000 korzystając z niskich cen paliw gazowych pobudowano wiele instalacji parowo-gazowych – pamiętam, że po raptownym wzroście cen gazu naturalnego – większość z nich elegancko stała nie pracując przez szereg lat. Polityka sektora węglowego też nie pewna i niejednoznaczna. Dość restrykcyjne ograniczenia emisji (ale sezonowe – np. emisja NOx podlega ograniczeniom ale tylko w niektórych miesiącach w roku) mocno węgiel przydusiły ale wciąż jest tego dużo, jak również energetyki jądrowej – która przez chwile miała przechodzić renesans – pojawiły się pierwsze od 30 (!!) lat zamówienia na nowe bloki …ale po Fukushimie trochę jest to teraz w niepewności (niektóre projekty zostały anulowane). Za to zielono …jak w Europie. Kolejne stany wprowadzają wymóg odpowiedniego procentu produkcji z energii odnawialnej (skąd my to znamy) – zwykle 15-20 % i …duża ilość z nich powoli to wypełnia budując głownie wiatraki ….i mając te same co w Europie problemy z nieprzewidywalnością produkcji i nadprodukcją w nocy. Dodając do tego wdrażanie „smart grid” (z oporami) można powiedzieć, że energetycznie prawie jak w domu , maja jedynie inny system rynku energii (po sparzeniu się na giełdzie podczas kryzysu kalifornijskiego w 2000) i temu na pewno należy się przypatrywać …

Warto zobaczyć też z innego powodu … Pamiętam pewien dzień przed Metropolitan Museum w NJ i hot doga za 1 (!!!!!) dolara (!!!) (tak i na dodatek wtedy był po 2 PLN – poczułem się niesamowicie – u nas nigdzie nie można kupić tak tanio) i jeszcze raz, kiedy zimą na autostradzie skończył mi się płyn do spryskiwaczy (amerykanie maja fenomenalne środki na zimę przeciw oblodzeniu – jakaś sama chemia – ale trzeba czyścić cały czas szyby po skacze spod kół biały nalot) – mając w pamięci ceny z naszych stacji stoję z drżącym sercem do kasy żeby zapłacić ..a  tu butla prawie 5 litrów (przeliczając ich galony) za ……..(nie zgadniecie) 1,45 $ (poniżej 6 PLN)….szok ….ale i praktyczne podejście – za wodę z kroplą chemii trzeba płacić zgodnie z jej ceną, a nie zedrzeć klienta do gołej skóry …. To jest tam chyba właśnie najcenniejsze ….Amerykanie nie dają się łatwo robić w balona …..

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *